Po zakończonym w zeszły weekend, mistrzowskim maratonie – organizacja UFC nie zwalnia tempa! W ciągu najbliższych 4 tygodni odbędą się kolejne gale, które z pewnością dostarczą fanom niesamowitych emocji. Przyjrzyjmy im się dokładnie.
Dwóch z czterech mistrzów skutecznie obroniło swoje pasy mistrzowskie. „And new!” usłyszał powracający na tron królewskiej dywizji wagowej – Stipe Miocic, który znokautował Daniela Cormiera w czwartej rundzie starcia oraz Chinka – Weili Zhang, która rozbiła Jessicę Andrade w zaledwie 42 sekundy.
Swoje pasy obronili: Valentina Shevchenko, która po usypiającej walce wypunktowała w rewanżowym pojedynku Liz Carmouche oraz największy dominator w dziejach dywizji lekkiej – Khabib Nurmagomedov, który udusił w trzeciej rundzie boju ówczesnego tymczasowego czempiona – Dustina Poiriera. W ten właśnie sposób, opisywany wcześniej Mistrzowski maraton dobiegł końca, a przed nami kolejne niesamowite gale wyszykowane przez UFC.
Co zatem ujrzymy na galach największej organizacji MMA na świecie, w najbliższej przyszłości?
UFC on ESPN+ 16: Cowboy vs. Gaethje (15 września)
Czyli co… skończył się Mistrzowski maraton i już nie ma co oglądać? Nic bardziej mylnego! Już w tę noc, z soboty na niedzielę zaczynamy „z grubej rury”! Kogo nie elektryzują chociażby nazwiska obu zawodników, którzy wystąpią w main evencie kanadyjskiej gali, niech pierwszy rzuci kamieniem. Do głównego dania przejdziemy natomiast nieco później, a teraz przyjrzyjmy się wcześniejszym walkom na tej karcie.
Przede wszystkim – warto zarwać nockę, aby wspierać naszego rodaka. Do akcji po przegranej z Shamilem Abdurakhimovem powróci bowiem Marcin Tybura, który podejmie Augusto Sakai’a. Być może jest to dla Marcina walka o „być albo nie być” w UFC, dlatego tym bardziej warto trzymać kciuki, aby Polak odbił się po niezadowalającej ostatnio passie.
W oktagonie ujrzymy także Włocha – Marvina Vettoriego, który słynie z bardzo efektownego stylu walki. Jest także piekielnie skuteczny w tym, co prezentuje w oktagonie. Na potwierdzenie tych słów można przypomnieć fakt, że był on najbliższy zadania pierwszej zawodowej porażki aktualnemu tymczasowemu mistrzowi – Israelowi Adesanyi, z którym kontrowersyjnie przegrał przez niejednogłośną decyzję sędziów. Włoch w sobotę zmierzy się z Andrew Sanchezem. Emocji w tej walce nie zabraknie!
Do klatki powraca także szaleniec i niesamowity „krejzol” – Michel Pereira, którego szaleństwo oktagonowe przewyższa Johnny’ego Walkera o kilka poziomów. Kto nie kojarzy jeszcze tego zawodnika, niech czym prędzej odpala YouTube’a i nadrabia karygodne zaległości! Tego pojedynku po prostu nie można przegapić. Zwariowany fighter podejmie rękawice z Tristanem Connellym.
I wreszcie! Do akcji powraca posiadający kamienne pięści – Todd Duffee! Tak, dokładnie ten, który znokautował aktualnego mistrza KSW w wadze ciężkiej, Phila de Friesa. W tej walce możecie postawić całą kasę, że będzie nokaut. W jedną, bądź w drugą stronę. Na 12 walk (9 wygranych i 3 przegrane) Duffeego – wszystkie kończyły się przez ciężkie nokauty. Todd nie walczył przez ponad 4 lata, ale czy moc w pięściach mu zmalała? Mało prawdopodobne. Jeden z najmocniej bijących zawodników na świecie stawi czoła Jeffowi Hughesowi. Koniecznie trzeba to obejrzeć.
W co-main evencie kanadyjskiej gali zmierzą się Glover Teixeira oraz były rywal Jana Błachowicza – Nikita Krylov, którego Polak poddał w drugiej rundzie, duszeniem trójkątnym rękoma. Aby bardziej zachęcić do obejrzenia tego starcia, także warto wspomnieć, że Ukrainiec na stoczonych 31 walk – ani razu nie usłyszał w klatce decyzji sędziowskiej. 15 razy poddawał przeciwników, 10 razy nokautował – sam raz będąc znokautowanym i pięciokrotnie poddanym. Krylov wejdzie do klatki z doświadczonym Brazylijczykiem – Gloverem Teixeirą, który także słynie z częstego kończenia swoich rywali. Decyzja nie ma prawa bytu w tym starciu.
I wreszcie, przechodzimy do wisienki na torcie kanadyjskiej, wspaniale zapowiadającej się gali. Nad ranem (polskiego czasu) do oktagonu wejdą obaj zawodnicy, którzy już w pierwszych sekundach będą starali się urwać sobie głowy, albo złamać nogi. Donald Kowboj Cerrone nie powinien wymagać żadnego przedstawienia. Jest to absolutna legenda UFC, posiadacz rekordów w największej liczbie wygranych walk dla największej organizacji MMA na świecie, ale także w największej liczbie skończeń rywali. Każdy, kto widział chociaż jedną walkę Kowboja wie, że nudy nie będzie. A rywal… cóż. Panie i Panowie, Justin Gaethje! Który na 20 zwycięstw, aż 17 odnosił przez nokauty. Tylko dwukrotnie doszedł do decyzji sędziowskich. W dodatku, walka zakontraktowana jest na 5 rund. Ciężko wskazać tutaj faworyta, natomiast – sędziowie punktowi na tej gali raczej się nie narobią, a zarobią. W tej walce od pierwszych sekund będzie niesamowite tempo i bezpardonowa bitka. Czy najmocniej bijący zawodnik kategorii lekkiej – Gaethje, przełamie odrodzonego Kowboja w wersji 2.0? Czy może Donald dorzuci do rekordu kolejne skończenie i zwycięstwo dla UFC? Odpowiedź na te pytania uzyskamy już niedzielnym rankiem!
UFC on ESPN+ 17: Rodriguez vs. Stephens (22 września)
A może zacznijmy od minusów. Kogo „jara” Sijara Eubanks? Tak, to dokładnie ta zawodniczka, która miała walczyć o pas mistrzowski z Valentiną Shevchenko. I dokładnie ona legitymuje się bilansem 4-3. A co więcej, podejmie… Bethę Corrię, która na zagranicznych grupkach o MMA została okrzyknięta żeńską następczynią niejakiego Artema Lobova. Do zaszczytnej i niechlubnej grupy zawodniczek dołączyła Angela Hill, która otworzy tę kiepską galę. Nie warto wstawać.
Natomiast, dlaczego by nie nastawić sobie budzika na główną walkę wieczoru? Akurat w tym wypadku – będą fajerwerki. Jak na zakończenie każdego roku, tak i tu – pod koniec gali odpalone zostaną petardy. Do klatki wejdzie z jednej strony posiadający fatalny rekord (28-16) – Jeremy Stephens, ale czy bilans walk ma tutaj jakiekolwiek znaczenie? Toż ten koleś to istny killer. Nokautuje rywali, nie kalkuluje. Stara się urwać łeb każdemu, kto stanie naprzeciwko niego w oktagonie. Ale, czy Pantera da sobie zrobić krzywdę? Yair Rodriguez to niebywały przypadek. Został zwolniony z UFC za rzekome odmawianie walki z gburowatym Zabitem Magomedsharipovem, a chwilę później wszedł na zastępstwo do Koreańskiego Zombiaka, którego znokautował łokciem… sekundę przed końcem totalnie przegrywanej przez niego, pięciorundowej walki. Tak! 24:59 – dokładnie tyle czasu walczyli, a zaledwie sekundę przed końcem starcia, Rodriguez wyczarował cios łokciem znikąd, który totalnie pozbawił niesamowicie twardego rywala życia. W tej walce także ciężko wyobrazić sobie decyzję sędziowską. Tutaj dosłownie w każdej sekundzie może przydarzyć się nokaut jednej, albo drugiej stronie. Pojedynek wieczoru będzie mega efektowny, choć cała karta generalnie szału nie robi. Kto jednak wie, jak potoczą się walki. Być może będziemy ją rozpatrywać za kilka miesięcy, jako „galę roku”?