Tai Tuivasa nigdy nie ukrywał, że nie zależy mu szczególnie na pasie mistrzowskim organizacji UFC. Wszystko jednak zmieniło się kilka miesięcy temu, gdy… porozmawiał z synem.
Choć Tai Tuivasa nigdy nie ukrywał, że woli dawać ekscytujące pojedynki dla fanów i nie zależy mu szczególnie na zdobyciu mistrzowskiego pasa – zmienił nieco podejście do sprawy po tym, jak jego syn powiedział mu kilka cierpkich słów.
Pierwszy raz rozważyłem zdobycie tytułu, gdy kilka miesięcy temu mój syn zwrócił uwagę na fakt, że nie mam jeszcze pasa.
– powiedział „Bam Bam” w rozmowie z Yahoo Sports.
To był naprawdę pierwszy raz, kiedy się nad tym zastanowiłem. Teraz uważam, że „OK, cóż, mój syn uważa, że jestem do dupy, bo nie mam pasa, więc myślę, że to czas, by zdobyć pas”.
Zadanie przed Australijczykiem jednak piekielnie ciężkie. Jest wyraźnym bukmacherskim underdogiem przed swoim kolejnym występem dla organizacji UFC. Nie tylko mierzyć się będzie „w paszczy lwa”, przyleciał bowiem do Paryża, skąd pochodzi jego najbliższy rywal, ale także będzie odstawał od najbliższego oponenta pod wieloma względami, czego sam jest świadomy.
Jego szybkość, jego atletyzm, sposób w jaki się porusza – to są jego atuty, które sprawiają, że jest naprawdę trudnym wyzwaniem. Myślę, że to wszystko jest oczywiste. Wiemy, w czym jest dobry. I jestem pewny, że on także wie, w czym ja jestem dobry. Oczywiście jako zawodnik MMA musisz być świadomy, w czym jest dobry twój rywal. Czuję się natomiast mocno lekceważony. Nie ma to dla mnie natomiast znaczenia. Nie obchodzi mnie to wszystko co się dzieje dookoła. Przychodzę, wygrywam, dostaję wypłatę i idę na imprezę.
„Bam Bam” znajduje się aktualnie na fali pięciu zwycięstw. Wszystkie z nich odnosił przez nokauty. Ciryl Gane natomiast powraca do oktagonu UFC po pierwszej w karierze porażce, którą w pojedynku unifikacyjnym pasy, zadał mu Francis Ngannou na pełnym dystansie.
Zobacz także: Tai Tuivasa chciałby się zmierzyć z Jonem Jonesem: „Jest kuta*em, ale zarazem najzdolniejszym zawodnikiem MMA”
źródło: bjpenn.com