Deron Winn miał w zeszłą sobotę stanąć naprzeciwko Juliana Marqueza podczas ostatniej gali UFC w tym roku. Zawodnik wyjawił jednak, że podczas treningu w UFC Pefrormance Institute zemdlał, co skutkowało odwołaniem pojedynku i… zwolnieniem go z UFC.
UFC po raz kolejny udowadnia, że to wyłącznie biznes, mając w głębokim poważaniu dobro i zdrowie zawodników. Deron Winn został zwolniony z największej promocji MMA na świecie po tym, jak zemdlał w tygodniu poprzedzającym jego nieodbytą walkę z Julianem Marquezem, która miała się ziścić w oktagonie 17 grudnia podczas gali UFC Vegas 66.
Zawodnik nie krył goryczy po otrzymaniu newsa o zwolnieniu z UFC, pisząc na Twitterze:
Being released after a freak accident on their property the week before Christmas. Man “it’s business not personal” has never been more real https://t.co/386BPSsgVj
— Deron Winn (@DeronWinn) December 22, 2022
„Zostać zwolnionym po groźnym wypadku w ich obiekcie, tydzień przed Świętami. Powiedzenie 'to biznes, nic personalnego’ nigdy nie było bardziej realne.”
Lubujący się głównie w walkach zapaśniczych Winn zakończył tym samym karierę w największej organizacji MMA na świecie z bilansem 2-3. Jego przygoda z UFC trwała od 2019 roku, wówczas wygrał swój debiut z Ericiem Spicelym, następnie dwukrotnie uznawał wyższość rywali – Darrena Stewarta oraz Geralda Meerschaerta. W 2020 roku odbił się jednak zwycięstwem nad Antonio Arroyo, powracając po półtorarocznej przerwie i przegrywając z Philem Hawsem.
33-latek nie poinformował aktualnie, co zamierza dalej począć ze swoją zawodową karierą.
Zobacz także: Marcin Tybura poznał nazwisko rywala! Kolejna walka w UFC już wkrótce
źródło: Twitter