Długo wyczekiwany pojedynek Kamaru Usmana z Gilbertem Burnsem uświetni galę z numerem 258. Na szali tego starcia znajdzie się oczywiście pas mistrzowski wagi półśredniej, dlatego już wkrótce dowiemy się czy znajdzie on nowego właściciela czy może zostanie u Nigeryjczyka.
Walka ta może okazać się niezwykle trudna zarówno dla jednego, jak i drugiego zawodnika, głównie ze względu na to, że bardzo dobrze znają się już od dawna, bo przez lata wspólnie przygotowywali się do swoich starć.
Ja i Kamaru zrobiliśmy co najmniej 200 rund sparingowych. Rozpoczęliśmy wspólne treningi w 2012 roku, w Blackzillians. Później się rozpadli, więc przenieśliśmy się do Heni Hooft. Chodziliśmy do miejsca, które nazywało się Combat Club. (…) Trenowaliśmy razem przez jakieś siedem lat i oboje to uwielbiamy. Byliśmy dla siebie dobrymi partnerami. Mówię o 200 rundach samych sparingów, a do tego dochodzą jeszcze zapasy i parter. Spędziliśmy na macie mnóstwo czasu, także bardzo dobrze się znamy.
powiedział Gilbert Burns (19-3), rozmawiając z portalem MMA Junkie.
Zobacz także: Gilbert Burns chwali umiejętności parterowe McGregora: „Jest naprawdę dobry”
„Durinho” znajduje się aktualnie na fali aż sześciu wygranych z kolei. Po raz ostatni był widziany w oktagonie, w maju zeszłego roku, gdy zmierzył się z byłym czempionem – Tyronem Woodleyem (19-6-1). Brazylijczyk pokazał się wówczas ze znakomitej strony, pewnie prowadząc pojedynek, co w konsekwencji doprowadziło do jego zdecydowanego zwycięstwa na kartach sędziowskich.
Źródło: MMAjunkie