(fot. zdjęcie z prywatnej kolekcji Maćka Linke)
Piąty dzień minibloga, a zarazem relacja wydarzeń z gali Immortals.
15.02.2014
20:02
Odprawa sędziowska za mną… Badania lekarskie też… Ręce oklejone… Kamil Stoch dodał mocy swoim pierwszym skokiem… Teraz czekamy na drugi złoty medal olimpijski tego dnia… Później już zostanie walka…
20:43
Gala ruszyła, pierwsze amatorskie walki… Atmosfera Gold Teamowa, bo kilku chłopaków z Immortals też wchodzi dziś do oktagonu… A ja czekam, powolne rozciąganie i skoki narciarskie… Złoto Kamila!!! Można ruszać do boju…
21:30
Zaczynam rozgrzewkę… Piec walk do mojej… Do usłyszenia po…
22:22
Arek Zienkiewicz wygrywa przez duszenie za pleców 1 runda
23:59
Porażka 2 runda po ciosach w parterze
Krew to tylko czerwony pot, bardziej boli pęknięta duma… Miało być 10 zwycięstwo… Jest 4 porażka… Mógłbym znaleźć tysiąc słów na usprawiedliwienie, ale nie tędy droga… Po prostu zawiodłem – sam siebie…
Poprzednie części minibloga:
„Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku”
„Poznałem wszystkie rodzaje deszczu”
„Jestem jak Jack Sparrow, mknący po burzliwych falach życia”
„Ostatni łatwy dzień był wczoraj”