Droga do mistrzowskiego trofeum UFC coraz bardziej się skraca, lecz nie oznacza to, że będzie łatwiej – możliwe, iż wręcz przeciwnie. Mateusz Gamrot jest jednak dobrej myśli, nieustannie dążąc do założonego celu.
25 czerwca tego roku miejsce miało UFC Vegas 57, podczas którego Mateusz Gamrot (21-1) po raz piąty w swojej karierze wszedł do oktagonu amerykańskiego giganta. Skonfrontował się z Armanem Tsarukyanem (18-3), który postawił bardzo trudne warunki. Mimo wszystko Polak dobrze sobie poradził, ostatecznie zwyciężając po wymagającym, pięciorundowym boju.
Zobacz także: Gamrot vs. Tsarukyan jedną z najlepszych walk UFC w czerwcu!
Jeszcze przed samą konfrontacją bardzo dużo mówiło się o tym, że ze względu na styl walki, Ormianin może być największym wyzwaniem w dotychczasowej karierze „Gamera”. Zdaje się, iż potwierdziło się to w samej klatce, jednakże dzięki takiemu doświadczeniu, możliwe, że droga do pasa będzie nieco łatwiejsza.
Nawet jak z Mikiem Brownem rozmawiałem, to powiedział, że ciężko będzie teraz o trudniejszych rywali, niż Arman. Może już walka o samo złoto, albo Islam, ale cała reszta nie będzie miała takich zapasów, więc to cieszy. Cieszą mnie też opinie z całego świata. Fajnie, że to się tak potoczyło i lecimy dalej.
powiedział reprezentant Czerwonego Smoka i American Top Team w wywiadzie dla naszego portalu, kontynuując jeszcze:
Patrząc stylistycznie, to Arman był najbardziej niewygodny dla mnie, z tego względu, że podobne warunki fizyczne, bardzo wysoki level zapaśniczy, podobny styl. Jakby się zastanowić, to ktoś z dobrymi zapasami mógłby stanowić dla mnie problem. Ja ten problem już przeszedłem, fajnie, że on już jest za mną. Każdy z przeciwników, co jest przede mną w rankingu jest naprawdę wymagający, ale stylistycznie może mi dużo bardziej pasować, niż poprzedni.
Gamrot to aktualny numer 9. klasyfikacji kategorii do 70 kilogramów. Przed nim znajduje się jeszcze sporo interesujących naziwsk, dlatego póki co trudno jednoznacznie określić, kto będzie jego kolejnym oponentem. Wśród głównych kandydatów wskazuje się chociażby Beneila Dariusha (21-4-1), z którym rywalizacja byłaby atrakcyjna dla naszego rodaka.
Fajnie byłoby mieszać tą nową erę ze starą. To samo powtarza Rafael [Fiziev], że fajnie byłoby powymieszać tych nowych zawodników ze starymi, powymieniać się trochę tamtymi miejscami w rankingu. Ja to podtrzymuję, myślę, że mój menadżer, czyli Dan Lambert, też się ku temu skłania, żebyśmy tą starą gwardię wykruszali. On też jest na tak, żeby walczyć z Beneilem Dariushem. Mi to też odpowiada, więc będziemy w tę stronę szli.