Site icon InTheCage.pl

Martin Lewandowski o odejściu Magomedova z KSW: „Mieliśmy wobec Abusa duże plany, ale…”

Martin Lewandowski o odejściu Magomedova z KSW: „Mieliśmy wobec Abusa duże plany, ale…”

Grafika: InTheCagePL | Grzegorz Krzyżewski/newspix.pl, Instagram/Abus Magomedov

Wczorajszego wieczoru runęła informacja, której tak naprawdę nikt nie chciał zobaczyć. Jeden z czołowych, europejskich zawodników wagi średniej – Abus Magomedov – na ten moment rozstaje się z KSW. O komentarz, dotyczący tej sprawy pokusił się jeden z właścicieli – Martin Lewandowski. 

Ostatnimi czasy – niestety – coraz częściej dochodzą wiadomości o tym, iż drogi jakiegoś zawodnika rozchodzą się z największą, polską organizacją MMA. Najpierw informowaliśmy o odejściu Aleksandara Ilica (13-4), chwilę później pojawiła się nowina o rozstaniu z Abusem Magomedovem (24-4-1). Do tego dochodzą jeszcze wypożyczenia, jak chociażby występ za granicami naszego kraju Maxa Cogi (22-7-1) czy Urosa Jurisica (11-1). 

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Fani znad Wisły coraz mocniej zaczynają się zastanawiać, dlaczego tak się dzieje? Cóż, odejście Magomedova momentalnie skomentował za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych jeden z właścicieli poskiego giganta – Martin Lewandowski, podkreślając, iż rozstali się w przyjaznych relacjach. 

O dobrych stosunkach na linii reprezentanta UFD GYM – KSW może także świadczyć chociażby to, jak on sam opisywał ich, ogłaszając odejście. Potwierdzeniem tego jest także komentarz, który pozostawił pod postem Lewandowskiego.

„Dziękuję za wszystko, Martin. Kocham KSW i kocham Polskę.”

Na ten moment nie wiadomo, gdzie, ani kiedy, Abus stoczy swój kolejny pojedynek. Po raz ostatni mogliśmy obserwować go w akcji, w grudniu minionego roku, kiedy na gali KSW 57 stanął w szranki z Cezarym Kęsikiem (12-1). Polak nie miał wtedy zbyt dużych szans w konfrontacji z nim, ostatecznie zostając poddanym już w drugiej odsłonie batalii. 

Źródło: Instagram/Martin Lewandowski

Exit mobile version