„The Last Stylebender” wypowiedział się szczerze o porażce z Nassourdinem Imavovem na UFC Saudi Arabia. Mimo fatalnej serii, były mistrz wagi średniej nie traci pewności siebie i już planuje powrót do oktagonu.

ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!

Israel Adesanya (24-4) nie kryje zadowolenia z przygotowań do ostatniej walki, choć zakończyła się ona dla niego porażką przez TKO w drugiej rundzie. To już trzecia z rzędu przegrana byłego mistrza, a bilans jego ostatnich pięciu walk to zaledwie jedno zwycięstwo.

Było świetnie. Nie zmieniłbym nic w tym obozie. Czułem się doskonale. Następna walka będzie jeszcze lepsza.

stwierdził Adesanya na swoim kanale YouTube.

Poświęcę się tak samo. Mój współlokator, jeden z moich najlepszych przyjaciół, został ojcem i wyprowadził się, by założyć rodzinę. Spędzałem dużo czasu sam. Pierwsze 4-5 tygodni było trudne, ale potem wpadłem w rytm niczym samuraj, wykorzystałem tę samotność.

Nowozelandczyk zdradził, że jego planem było rozczytanie rywala w pierwszej rundzie i stopniowe zwiększanie tempa w kolejnych odsłonach.

Chciałem przyspieszyć w trzeciej rundzie, albo nawet pod koniec drugiej. Moje low kicki i jaby zaczęły docierać pod koniec pierwszej rundy. W klatce nie da się kłamać. Energia nie kłamie. Obaj wiedzieliśmy – 'OK, zaczynasz się męczyć'”.

wyjaśnił.

Kluczowym momentem okazało się przypadkowe dźgnięcie w oko.

Powinienem był wziąć więcej czasu. Nie szukam wymówek i nie umniejszam jego zasług. Trafił mnie, bo źle się ustawiłem. Byłem w gazie, a palec w oko wybił mnie z rytmu. Powinienem był cofnąć się o 15-20 centymetrów, a wtedy przy zmianie pozycji… On sprytnie to wykorzystał, złapał mnie i to był ten lewy sierpowy przy siatce, który mnie trafił.

podsumował były mistrz.

Źródło: YouTube/Israel Adesanya