Alex Pereira zdradził, że po zwycięstwie na UFC 320 planował wyzwać Jona Jonesa do walki w Białym Domu. Tragiczne wydarzenia w rodzinie sprawiły jednak, że odłożył wyzwanie na później.
Zwycięstwo na UFC 320 mogło mieć jeszcze większy wydźwięk. Alex Pereira przyznał, że po pokonaniu Magomeda Ankalaeva planował wyzwać Jona Jonesa do walki – jednak tragiczne wydarzenia w jego rodzinie zmieniły te plany.
Podczas gali w Las Vegas „Poatan” ponownie sięgnął po pas wagi półciężkiej, nokautując Rosjanina w pierwszej rundzie. Choć wielu ekspertów wątpiło w jego szanse, Brazylijczyk po raz kolejny udowodnił, że jest jednym z najbardziej nieprzewidywalnych zawodników w historii UFC.
Z całym szacunkiem, planowałem po walce wyzwać Jona Jonesa na pojedynek w Białym Domu, ale po tym, co się wydarzyło, to nie był odpowiedni moment.
– powiedział Alex Pereira na konferencji prasowej po gali, odnosząc się do śmierci brata „Bonesa”.
Brazylijczyk potwierdził jednocześnie, że jego celem pozostaje przejście do wagi ciężkiej. Nie chodzi mu jednak wyłącznie o pas, lecz o starcie z legendą.
Nie muszę oddawać pasa wagi półciężkiej. Wszyscy wiedzą, jak często walczę – to nie będzie problemem.
– podkreślił.
Jeśli do pojedynku z Jonem Jonesem faktycznie dojdzie w przyszłym roku, może to być jedno z największych wydarzeń w historii UFC – konfrontacja dwóch mistrzów i symboliczne starcie pokoleń.
Zobacz także: Magomed Ankalaev przerywa milczenie po nokaucie z rąk Alexa Pereiry na UFC 320
źródło: konferencja prasowa po gali UFC 320 | foto: Hector Vivas / Getty Images (Jeff Bottari / Zuffa LLC)