Ostatni pojedynek Andreia Arlovskiego zdecydowanie nie poszedł po jego myśli. Doświadczony Białorusin musiał uznać wyższość dużo młodszego przeciwnika – Toma Aspinalla, zostając poddanym w drugiej odsłonie pojedynku.
Nie zawsze opuszcza się oktagon w glorii – nierzadko bywa tak, iż oponent dysponuje dużo lepszym arsenałem, dlatego najzwyczajniej trzeba uznać jego wyższość. Z taką sytuacją spotkał się Andrei Arlovski (30-20), który minionej nocy zaznał dwudziestej porażki w zawodowej karierze.
Zobacz także: UFC Vegas 19: Blaydes vs. Lewis – wyniki gali. „Czarna Bestia” ciężko nokautuje w walce wieczoru
„Pitbull” skomentował ją za pośrednictwem mediów społecznościowych, zapewniając swoich fanów, że pomimo wszystkich przeciwności, nie zamierza jeszcze przechodzić na sportową emeryturę.
Wyświetl ten post na Instagramie.
„Jest mi cholernie przykro. Czułem się świetnie przed walką, miałem genialny obóz ale czasami tak się zdarza… Po pierwszej rundzie miałem problem ze stopą, a później zostałem złapany w duszenie. Przepraszam moją rodzinę, fanów, przyjaciół oraz trenerów. Wrócę, jeśli dostanę jeszcze szansę.”
Porażka ta przerwała jego wcześniejszą serię dwóch wygranych z rzędu, w ramach której pokonywał Philipe Linsa (14-5) oraz kanadyjskiego „Buldożera” – Tannera Bosera (19-7-1).
Źródło: Instagram/Andrei Arlovski