Andrzej Grzebyk po epickim starciu na KSW 105 wyjawia kulisy, które mogły zaważyć na wyniku jednej z najlepszych walk w historii polskiego MMA.

ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!

Andrzej Grzebyk otwarcie mówi o kulisach swojej ostatniej walki z Adrianem Bartosińskim na gali KSW 105. Zawodnik szczególnie krytycznie ocenia informacje, jakie otrzymywał od swojego narożnika podczas pojedynku, które mogły wpłynąć na końcowy rezultat.

To jest właśnie takie pytanie, które boli mnie troszeczkę w środku, bo byłem uspokajany, że prowadzę tę walkę. No, a tak nie było do końca.

przyznaje Grzebyk, analizując to, co słyszał od trenera.

Jak wyjaśnia zawodnik, sposób komunikacji narożnika miał kluczowe znaczenie dla jego taktyki:

Jednak, gdy narożnik mówi ci, że jest 3-1 dla ciebie, to troszeczkę inaczej układasz to w głowie. Gdybym wiedział, że jest 2-2 albo przegrywam 3-1, to człowiek łapie inny fokus na czwartą, piątą rundę.

Grzebyk jest przekonany, że miał zarówno kondycję, jak i umiejętności, by mocniej zaatakować w końcówce pojedynku:

Miałem tego tlenu i tych umiejętności, żeby przycisnąć bardzo mocno. Jednak jak ktoś ci mówi, że prowadzisz, a ufasz swojemu sztabowi trenerskiemu, to nie siadasz na laurach, ale prowadzisz grę pod swoje dyktando i nie robisz nic więcej, co wymagałoby od ciebie większego ryzyka.

Zawodnik otwarcie przyznaje, że informacja o prowadzeniu wpłynęła na jego zachowawczość:

Nie ryzykujesz. Dokładnie. I może mam za złe to swojemu narożnikowi. Jeszcze nie rozmawiałem z trenerami, na pewno to przegadam, jednak to troszeczkę mnie zgubiło. (…) Nie będę ukrywał, że gdy słyszysz, że prowadzisz, a potem przychodzi czwarta, piąta runda, to w tych ostatnich rundach byłem w stanie naprawdę tak mocno przycisnąć, że mogłem tę walkę nawet dowieźć przed czasem. Wystarczyło po prostu mnie podkręcić w tym narożniku.

podkreśla Grzebyk, sugerując, że miał jeszcze spore rezerwy sił.

Mimo krytycznego spojrzenia na pracę narożnika, zawodnik wykazuje zrozumienie dla trudności związanych z komunikacją podczas tak ważnego pojedynku:

Jednak nie chcę teraz oceniać, czy to jest zła ich decyzja, czy mój błąd, że ja sam tego nie sfokusowałem. Duży ładunek emocjonalny całej gali, przed galą, w dniu gali – kto nie doświadczy tego na własnej skórze, temu ciężko to opisywać i oceniać kogoś z boku.

Grzebyk zapowiada poważną analizę tych wydarzeń ze swoim sztabem:

Jestem takim zawodnikiem, który na pewno nie zostawi tego tak z boku. Będę rozmawiał, analizował ze sztabem. Na pewno są jakieś rzeczy, które będę musiał wyciągnąć jako wnioski z tej walki, przeanalizować je i na pewno to poprawię – mogę wam to zagwarantować.

Mimo krytyki dotyczącej komunikacji, Andrzej Grzebyk podkreśla walory sportowe pojedynku:

Jednak trzymajmy się tego, że ta walka była fenomenalna i było show, było wszystko, czego fani pragnęli.

Wypowiedzi zawodnika z pewnością dają do myślenia w kontekście przygotowań do przyszłych walk i pokazują, jak istotna jest właściwa komunikacja między trenerem a zawodnikiem w kluczowych momentach pojedynku.

Zobacz  także: Adrian Bartosiński już po operacji. Zobacz emocjonalny vlog mistrza z kulisami z szatni po walce [WIDEO]