Anthony Smith (31-13), po ostatniej wygranej nad Volkanem Oezdemirem (15-3), znalazł się w czołówce wagi półciężkiej i celuje teraz w najwyższe trofeum. ,,Lioneheart” chciałby jako pierwszy pokonać Jona Jonesa (22-1).
Były zawodnik kategorii średniej wdarł się przebojem na szczyt dywizji półciężkiej, pokonując po drodze eks mistrzów Rashada Evansa i Shoguna Ruę, a w ostatniej walce rozprawiając się z niedawnym pretendentem do pasa, Volkanem Oezdemirem.
Jak sam przyznaje, walka ze Szwajcarem była dla niego najbardziej niebezpieczna.
Uważam, że Volkan jest jednym z trudniejszych przeciwników dla mnie w tej dywizji. Sądzę, że Jon Jones jest mniej niebezpieczny. Nie nokautuje jednym uderzeniem, to nie jego styl. Jest bardzo przebiegły, dynamiczny i ma wysokie IQ w walce. Pasuję do niego pod względem wielkości. Oczywiście, ma większy zasięg, niż wszyscy w UFC, ale myślę, że często skraca dystans i bije krótkimi łokciami.
Anthony Smith dodał, że spośród trzech potencjalnych przeciwników (Jones, Gustafsson i Cormier) wolałby spotkać się z Jonesem, z powodu możliwości bycia pierwszym, który go pokona. Zdaje sobie sprawę, że będzie musiał poczekać na takie starcie.
Wyobrażam sobie, że walka o tytuł będzie musiała odbyć się na dużej karcie, więc może w maju lub czerwcu. Zdecydowanie poczekam, potrzebuję trochę przerwy. Stoczyłem 5 pojedynków w ciągu 13 miesięcy i czas najwyższy pobyć trochę tatą i zabrać dzieci na zaległe wakacje.
Czy Anthony Smith zasługuje już na starcie ze zwycięzcą walki Jones kontra Gustafsson? A może na jego drodze stanie Jan Błachowicz, który jest na fali czterech zwycięstw z rzędu?
autor: Filip Błachut
źródło: bloodyelbow.com