Zawodnik szczerze o błędach w walce z mistrzem KSW i wstydzie, jaki odczuwa po najszybszej porażce w swojej karierze.

ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!

Po zaledwie 15 sekundach walki marzenia Arka Wrzoska o pasie wagi ciężkiej KSW legły w gruzach. Phil De Fries obalił go i obronił tytuł, poddając Polaka americaną. Rozczarowany zawodnik nie ukrywał wstydu i żalu po walce.

Wstyd i przeprosiny dla trenera

Wrzosek nie krył emocji po najszybszej porażce w swojej karierze.

Czuję, że to był blamaż.

powiedział szczerze w rozmowie z mediami. Największy żal wyrażał wobec swojego trenera, któremu nie posłuchał przed walką.

Mam nauczkę i to dużą. Trenerowi oddałem szacunek i przepraszałem go w szatni, bo błagał mnie, żebym nie wyszedł tak jak zawsze wychodzę, bo tak będzie jak było.

wyznał zawodnik.

Polski fighter przyznał, że zignorował wskazówki swojego szkoleniowca.

Zrobiłem to, co trener mnie prosił, żebym nie robił.

 powiedział z żalem.

Błąd taktyczny i fatalne 15 sekund

Wrzosek planował agresywne wejście w walkę, ale jego plan okazał się katastrofalny w skutkach.

Trener mówił, żebym sobie zaczął od chodzenia, popatrzył przez chwilę, jak Phil się będzie ruszał, czy pójdzie do przodu od razu. Były też domysły, że może od razu mi się rzuci po nogi. A tymczasem ja sobie w głowie powiedziałem: dobra, wychodzę, uderzę dwa razy mocniej i jakoś się ułoży.

Moment kopnięcia, który miał dać mu przewagę, okazał się początkiem końca.

Poczułem taki moment – kopnąłem go, poczułem u niego takie lekkie zachwianie. No i się podnieciłem trochę, po prostu się podnieciłem i tyle… A już najgorsze jest to, że ja 15 sekund tylko stałem… A na treningach mi to naprawdę wychodziło. Nawet trener mówił, że robiliśmy na rozgrzewce jedną nogę pod ścianą.

dodał ze wstydem.

Niespotkana kontrola mistrza

Polak nie ukrywał podziwu dla umiejętności De Friesa w parterze.

To, co poczułem, nazwałbym umiejętnością kontroli niespotykaną do tej pory, już nie mówię o pojedynkach, ale nawet o treningach. Nikt w ten sposób mnie nie kontrolował jak Phil.

Wrzosek przyznał również, że niedostatecznie przygotował się do niektórych aspektów walki.

Uciekaliśmy z wielu poddań, które Phil może mi zafundować. Przyznam szczerze, że nie braliśmy tej americany zbytnio pod uwagę. Przerabiałem ją, ale nie tak namiętnie jak inne rzeczy.

Przedwczesna walka i plany na przyszłość

Z perspektywy czasu zawodnik przyznaje, że pojedynek odbył się za wcześnie.

Rzeczywiście, przyznam – spuszczę głowę i powiem, że te dwie walki były za wcześnie dla mnie. (…) Wszyscy mówili, że na tę walkę jest za wcześnie. Ja sobie w głowie inaczej to wyobrażałem i teraz posypuję głowę popiołem i przyznaję, że mogłem jeszcze rok poczekać.

Mimo porażki Wrzosek nie myśli o rewanżu.

Przez sekundę mu nawet nie zagroziłem… Nie będę tutaj nawet wspominał nic o podejściu do pasa czy rewanżu. Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że powinienem jeszcze zrobić kolejny maraton i z każdym po kolei zawalczyć.

Lekcja pokory i nowe podejście

Dla 33-letniego zawodnika była to pierwsza porażka od siedmiu lat.

Mam 33 lata. Ostatni raz przegrałem, jak miałem 26 lat. Byłem wtedy jeszcze głupi, nie za mądry i młody. Teraz to jest moja pierwsza porażka w dorosłym życiu.

Największą lekcją z tej walki jest dla niego konieczność słuchania trenera.

Myślę, że najważniejsza rzecz, którą mogę dziś wyciągnąć i poprawić, to słuchać się trenera. Nie wymyślać sobie nic w głowie, nie słuchać doradców. Mam naprawdę najlepszego trenera, albo jednego z najlepszych w Polsce. Dzisiaj mi to pokazała ta walka, bo wyszło totalnie tak, jak trener powiedział. Gdybym zrobił to, co mówił, to wydaje mi się, że ta walka – jakbym jej nie wygrał – to na pewno wyglądałaby o wiele lepiej i każdy byłby zadowolony.

Pomimo bolesnej porażki Wrzosek zapewnia, że nie zamierza się poddać i chce stoczyć jeszcze minimum jedną walę w tym roku.