Podpisanie kontraktu z UFC przez Ariane Lipski (11-3) wywołało niemałą burzę w mediach. Była mistrzyni KSW ma zaplanowany debiut na 17 listopada, a jej rywalkę będzie Maryna Moroz (8-3).
„Królowa Przemocy” daje jasno do zrozumienia, jaki jest jej cel – pas UFC w wadze muszej:
To jest nowy etap w mojej karierze, ale nie mogę się doczekać nowych wyzwań. Wiedzieliśmy, że to kwestia czasu jak przeniosę się do z KSW do UFC. Moim marzeniem jest stanie najlepszą zawodniczką MMA na świecie, a żeby tak się stało, muszę mierzyć się z najlepszymi, UFC dysponuje takimi z kategorii muszej. Chcę zawalczyć o pas UFC – to jest nasz cel, ale nie chcę omijać kolejki, w której stoją inne zawodniczki. Chcę zaznaczyć swoją pozycję w UFC. Debiutuję przeciwko zawodniczce nie będącej w rankingach, która też wskoczyła na zastępstwo. Jednak wygrywając walkę, chcemy kogoś z top 10 albo nawet top 5, żeby być wśród najlepszych i porwać się na starcie o pas.
Lipski poruszyła też kwestię współpracy z KSW i przyznaje, że częstotliwość występów była jednym z powodów nieprzedłużenia kontraktu:
KSW miało pewne upodobania w negocjacjach i było im trudno znaleźć dla mnie rywalkę, a więc mi było ciężej się przygotować do obrony pasa, nie widząc na trzy tygodnie przed walką, z kim się mierzę. Innym powodem było to, że chciałam walczyć częściej, a KSW pozwalało na tylko dwie walki w roku.
źródło: bjpenn.com