Zbliżający się do siódmego występu w szeregach najlepszej organizacji na świecie, Artem Lobov (13-14-1, 1NC) przed swoją nadchodzącą walką z Alexem Caceresem, w rozmowie z portalem mmajunkie.com wypowiedział się m.in. na temat swojego bilansu w zawodowych walkach oraz o tym jak podszedł do przygotowań do najbliższej walki.
Jak zwykle szczery Lobov, nie ma zamiaru płakać nad rozlanym mlekiem, ani skupiać się na głosie krytyków. Zawodnik rosyjskiego pochodzenia skomentował powody, które doprowadziły jego zawodowy rekord do obecnej postaci.
Mój rekord pokazuje moją trudną drogę. Reprezentuje gościa, który bił się wtedy gdy nikt inny nie chciał. Spójrz, jedziesz do obcego kraju walczyć z lokalsem, wiesz, że sędziowie będą jego najlepszymi przyjaciółmi, sędzia klatkowy będzie jego trenerem, a reprezentanci komisji prawdopodobnie jego znajomymi i w dodatku robisz to za 100 EURO. Nikt nie chce czegoś takiego robić. Był jeden gość, który zawsze odbierał telefon i to byłem ja, mój rekord reprezentuje więc prawdziwego wojownika.
Reprezentant SBG Ireland po ostatniej porażce z Andre Filim na gali w Gdańsku, apelował do organizacji o zwolnienie go z kontraktu. Negatywne emocje po nieudanych występach najwyraźniej minęły, Lobov jest bowiem pewien iż fani zgromadzeni w Barclays Arenie i przed telewizorami, 7 kwietnia podczas gali UFC 223 obejrzą jego najlepszy występ w karierze.
Byłem szczęśliwy [po propozycji walki], nawet pomimo dwóch ostatnich porażek. Wiem juz jakie błędy popełniłem i mam zamiar się ich pozbyć, często gdy ktoś przegrywa, od razu chce zmieniać wszystko, ale ja widzę, że wiele rzeczy dobrze zagrało. Potrzebuje niewielkich zmian, nad tym właśnie pracowałem. Dopieściłem swój styl by dać doskonały występ, czuję, że on nadchodzi.