Belal Muhammad ujawnił, że miał się zmierzyć z Khamzatem Chimaevem na gali UFC w Londynie, ale finalnie do tej walki nie dojdzie.

Belal Muhammad (20-3) swój ostatni pojedynek stoczył na gali UFC Fight Night 199, gdzie pokonał Stephena Thompsona (16-6) przez jednogłośną decyzję sędziów. Po tej walce 33-latek podkreślał, że w swoim kolejnym starciu bardzo chętnie zmierzyłby się z Khamzatem Chimaevem (10-0). Wkrótce potem jego menadżer, Ali Abdelaziz, zadzwonił do niego z informacją, że 19 marca wystąpi na gali UFC w Londynie, a jego przeciwnikiem będzie właśnie „Borz”.

To szalone, bo może trzy, cztery tygodnie po mojej walce zadzwonił do mnie mój menadżer Ali Abdelaziz i powiedział: „Proponują Khamzata w Londynie jako main event”, a ja na to: „Jedziemy, rezerwujmy to”. „A on na to: „Na pewno się zgadzasz? On na 11 pozycji w rankingu”, a ja na to, że chcę tej walki, więc jedziemy. A on na to: „Dobra, ale nic jeszcze nie mów”. Trzy lub cztery dni później siedziałem z rodziną, która szukała biletów do Londynu i szykowała się do rezerwacji, a ja powiedziałem, żeby nic nie robić, dopóki nie dostaniemy kontraktu, bo nigdy nic nie wiadomo.

Po wyrażeniu zgody na walkę, Abdelaziz oddzwonił, kiedy UFC zorientowało się, że Vicente Luque (21-7) i Gilbert Burns (20-4) nie będą walczyć ze sobą. W związku z tym organizacja zdecydowała się zestawić Muhammada z Luque, a Chimaev zawalczy z Burnsem.

Nagle okazało się, że ja będę walczył z Gilbertem, a Luque z Khamzatem. To było w porządku, nieważne, Gilbert jest nr 2. Dwa dni później Ali powiedział: „Dobra, walczysz z Luque”, a ja na to: „Po prostu wyślij mi kontrakt, nie obchodzi mnie to”. Oczywiście, wiele zyskam walcząc z każdym z tych trzech zawodników. Wszyscy trzej są świetnymi zawodnikami, więc nie obchodzi mnie, który z nich to będzie. Po prostu do dzieła. 

podsumował Muhammad.

źródło: mmafighting.com