Na kogo warto postawić podczas gali UFC w Londynie? Wytypowaliśmy walki Polaków oraz całą kartę główną. Poniżej też kursy od niezawodnej Fortuny!
Leon Edwards (22-4) vs. Sean Brady (17-1)
Grzegorz: Leon Edwards powróci do oktagonu po dłuższej przerwie, by po raz pierwszy od utraty pasa mistrzowskiego zmierzyć się z Seanem Bradym, który wchodzi do walki na zastępstwo po Jacku Delli Maddalenie.Starcie odbędzie się na gali w Londynie, co czyni je jeszcze bardziej istotnym dla Anglika, który będzie chciał udowodnić, że wciąż należy do ścisłej czołówki kategorii półśredniej.
Styl Edwardsa jest doskonale znany fanom MMA – niezwykle techniczna, wyrachowana stójka, w której Brytyjczyk doskonale operuje dystansem, wykorzystując precyzyjne ciosy proste, świetne kopnięcia i umiejętność neutralizowania agresji rywali. W przeszłości wielokrotnie udowadniał, że potrafi punktować przeciwników, rozbijając ich na przestrzeni kolejnych rund, a jego defensywne zapasy stały się jednym z kluczowych elementów jego arsenału. Owszem, to nie zapaśnicze umiejętności przyniosły mu pas mistrzowski, lecz w trylogii z Kamaru Usmanem udowodnił, że jest w stanie wybronić obalenia nawet przeciwko jednemu z najlepszych grapplerów w historii dywizji.
Trzeba jednak pamiętać, że Edwards nie walczył od czasu porażki z Belalem Muhammadem w lipcu 2024 roku, kiedy to stracił tytuł. Długa przerwa i pierwszy pojedynek od czasu utraty mistrzostwa mogą mieć wpływ na jego dyspozycję – nie tylko fizyczną, ale i mentalną. Walka w Londynie to dodatkowa presja, choć w przeszłości „Rocky” udowadniał, że potrafi walczyć z chłodną głową i skutecznie realizować swój plan taktyczny.
Brady z kolei, choć nie ma na swoim koncie tak wielkich zwycięstw, ma na koncie tylko jedną porażkę (z aktualnym mistrzem – Belalem Muhammadem) i posiada grę parterową jedną z lepszych w całej dywizji. Amerykanin słynie z niezwykle mocnych zapasów i doskonałej kontroli w parterze, co było widoczne chociażby w jego starciu z Michaelem Chiesą, gdzie pokazał, że potrafi zdominować bardzo dobrego grapplera. Jego ciosy mogą nie być tak precyzyjne jak te, które wyprowadza Edwards, ale nadrabia agresją i presją, jaką wywiera na rywalach. Warto jednak pamiętać, że w stójce zdarza mu się być zbyt przewidywalnym i mało kreatywnym, co w starciu z tak technicznym strikerem jak Edwards może być dużym problemem.
Wejście Brady’ego na zastępstwo również jest istotnym elementem tej walki. Amerykanin nie miał bowiem pełnego obozu przygotowawczego, ale z drugiej strony Edwards od miesięcy szykował się pod zupełnie innego rywala – Dellę Maddalenę, który prezentuje zupełnie odmienny styl walki. To może wpłynąć na przebieg pojedynku, ponieważ „Rocky” będzie musiał szybko dostosować swój gameplan do zawodnika, który przede wszystkim będzie szukał klinczu i obaleń, zamiast wymian w stójce.
Przebieg walki będzie w dużej mierze zależał od tego, czy Brady’emu uda się szybko skrócić dystans i przenieść starcie do parteru. Jeśli tego dokona, może sprawić Edwardsowi poważne problemy. Brytyjczyk ma dobrą obronę przed obaleniami, ale jeśli znajdzie się na plecach, może mieć duże trudności z powrotem do stójki, co może przełożyć się na kolejne stracone rundy. Jeśli jednak Edwards zdoła utrzymać walkę na nogach, jego przewaga w stójce powinna być wystarczająca, by skutecznie punktować rywala i zmuszać go do desperackich prób sprowadzeń.
Podsumowując, walka będzie starciem dwóch odmiennych stylów – technicznej, wyrachowanej stójki Edwardsa z agresywnymi zapasami Brady’ego. Jeśli Amerykanin zdoła szybko narzucić swoje warunki i dominować w parterze, może sprawić niespodziankę. Jeśli natomiast Anglik utrzyma walkę w dystansie – jego doświadczenie i umiejętność kontrolowania rywala w stójce powinny zapewnić mu przewagę. W mojej opinii, Anglik wykorzysta swoje atuty, będzie skutecznie bronił obaleń i wygra decyzją sędziów po pięciorundowej, wymagającej walce, która może nie być tytułową „walką wieczoru”, gdyż obaj zawodnicy miewają w swoich pojedynkach przestoje w ofensywie. Mój typ: Leon Edwards przez decyzję sędziów.
Kursy podstawowe na tę walkę na efortuna.pl przedstawiają się następująco:
Edwards: 2.59
Brady: 1.50
Jan Błachowicz (29-10-1) vs. Carlos Ulberg (11-1)
Grzegorz: Jan Błachowicz wraca do oktagonu po najdłuższej przerwie w swojej zawodowej karierze. Były polski mistrz wagi półciężkiej zmagał się z kontuzją barku, która wymagała operacji i długiej rehabilitacji. Przez cały ten czas, Polak pozostawał poza grą, obserwując jak dywizja półciężka nabiera nowego kształtu. Teraz, po półtorarocznej absencji, Janek powraca, by zmierzyć się z jednym z najciekawszych uderzaczy tej kategorii – Carlosem Ulbergiem, Nowozelandczykiem o pseudonimie „Black Jag”, który od momentu swojej jedynej porażki w debiucie dla UFC notuje serię sześciu zwycięstw, z czego aż pięć przez skończenie.
Jak walczy Błachowicz, wiadomo nie od dziś. Polak nie jest najszybszym zawodnikiem w oktagonie, nie dysponuje też wybitną pracą na nogach, ale nadrabia to precyzją oraz przemyślanym doborem akcji. Słynie z morderczych lowkicków, którymi rozbijał chociażby Aleksandara Rakicia, Luke’a Rockholda czy Dominicka Reyesa. W walce na pięści, Błachowicz również jest niebezpieczny – jego nokaut na Coreyu Andersonie czy kombinacje bokserskie, którymi okrutnie naruszył Israela Adesanyę, pokazują, że w odpowiednim momencie potrafi uruchomić swoje pięści. Jednak nie jest to zawodnik bez wad – w przeszłości zdarzało mu się odsłaniać w szarżach, co bezlitośnie wykorzystał Thiago Santos, nokautując go w 2019 roku. Co więcej, defensywa zapaśnicza Błachowicza od zawsze była jego piętą achillesową. Polak w przeszłości bywał sprowadzany przez zawodników o przeciętnych zapasach, jak Patrick Cummins czy Alexander Gustafsson, a gdy do klatki weszli solidni zapaśnicy w osobach Glovera Teixeiry czy Magomeda Ankalaeva, Janek spędzał długie fragmenty na plecach.
Co więc wiadomo o Ulbergu? Nowozelandczyk to zawodnik, który przyszedł do UFC ze świata kickboxingu, w pełni wpisując się w styl charakterystyczny dla zawodników City Kickboxing, klubu, którego najsłynniejszym przedstawicielem jest wspomniany już wyżej Israel Adesanya. Ulberg to bardzo techniczny kickbokser, który w stójce często punktuje swoich rywali kombinacjami lewego prostego z mocnym ciosem z prawej ręki. Nowozelandczyk lubi też wplatać w swoje ataki wysokie kopnięcia, co udowodnił chociażby w walce z Ihorem Potierią. Jego szybkość i precyzja mogą sprawić problem Błachowiczowi, zwłaszcza w początkowych rundach, gdy Nowozelandczyk będzie jeszcze świeży i będzie mógł korzystać z dobrej pracy na nogach. Co jednak ważne – Ulberg, w przeciwieństwie do Adesanyi, jest mniej mobilny i często pozostaje w miejscu po wyprowadzeniu kombinacji, co może być śmiercionośne, jeśli Błachowicz skorzysta ze swojej firmowej kontry.
Kluczowym czynnikiem w tej walce będzie to, jak Błachowicz poradzi sobie po kontuzji. Kontuzja barku to poważna sprawa dla zawodnika lubującego się w walce w stójce, zwłaszcza takiego, który bazuje na kontrach i mocnych ciosach bokserskich. Czy jego ręce będą pracować tak dobrze jak dawniej? Czy jego lowkicki będą miały tę samą dynamikę? To wszystko pytania, na które nie ma jeszcze odpowiedzi. Równie ważna jest jego kondycja – Janek wraca po ponad 18 miesięcach, a długa przerwa nigdy nie sprzyja zawodnikom po czterdziestce. W ostatnich walkach, Błachowicz potrafił w miarę dobrze rozkładać siły na pięciorundowy dystans, ale czy teraz będzie miał odpowiedni gaz, by wytrzymać trzy intensywne rundy z Ulbergiem, który może wywierać presję? Niestety, w typowaniu tego pojedynku jest ogrom niewiadomych, które pojawiają się głównie po stronie Polaka.
Podsumowując – walka może przybrać różne scenariusze. Jeśli Janek będzie w dobrej dyspozycji i nie da się trafić w pierwszej rundzie, jego przewaga w doświadczeniu może dać mu zwycięstwo na punkty lub nawet nokaut w późniejszych etapach pojedynku. Ulberg natomiast będzie stawiał na szybkość i technikę, szukając kontry i wykorzystując fakt, że Błachowicz może być nieco „zardzewiały” po przerwie. Kluczowe będzie pierwsze 7-8 minut walki – jeśli Polak je przetrwa, może przejąć inicjatywę i zacząć dominować. Jeśli jednak da się trafić jakąś kombinacją Nowozelandczyka – może się to dla niego skończyć nokautem. Typ? Pomimo wątpliwości związanych z formą Janka po przerwie, stawiam na jego zwycięstwo przez decyzję sędziów – wojnę na wyniszczenie i doświadczenie, które może okazać się kluczowe.
Kursy podstawowe na tę walkę na efortuna.pl przedstawiają się następująco:
Błachowicz: 2.30
Ulberg: 1.62
Gunnar Nelson (19-5-1) vs. Kevin Holland (26-13)
Michał: Mimo ostatnich porażek: Holland to bierze. Nelson jest co prawda najgroźniejszy tam gdzie najsłabszy jest Amerykanin, natomiast przekrojowość Hollanda weźmie górę. Mój typ: Kevin Holland decyzja.
Kursy podstawowe na tę walkę na efortuna.pl przedstawiają się następująco:
Nelson: 1.76
Holland: 2.07
Molly McCann (14-7) vs. Alexia Thainara (11-1)
Michał: Moim zdaniem wygra Brazylijka. To talent, który w parterze wygląda naprawdę dobrze, a McCann w płaszczyźnie grapplerskiej nie błyszczy. Mój typ: Thainara przed czasem.
Kursy podstawowe na tę walkę na efortuna.pl przedstawiają się następująco:
McCann: 2.52
Thainara: 1.53
Jordan Vucenic (13-3) vs. Chris Duncan (12-2)
Fabian: Jordan Vucenic po nieudanym, ale też bardzo trudnym debiucie będzie miał za zadanie ujarzmić rzeźnickie zapędy Chrisa Duncana. Anglik nie da się skończyć i metodycznie dojdzie do poddania Szkota. Mój typ: Vucenic poddanie 2 runda.
Kursy podstawowe na tę walkę na efortuna.pl przedstawiają się następująco:
Vucenic: 1.22
Duncan: 4.35
Nathaniel Wood (20-6) vs. Morgan Charriere (20-10-1)
Fabian: Konfrontacja Nathaniela Wooda z Morganem Charrierem zapowiada się na bardzo intensywną. Obaj panowie preferują stałą wymianę ciosów. Bliska walka, w której zdecydują detale, jeśli Wood przetrwa to wypunktuje, bo Francuza ubić się nie da. Mój typ: Nathaniel Wood decyzją.
Kursy podstawowe na tę walkę na efortuna.pl przedstawiają się następująco:
Wood: 2.19
Charriere: 1.68
Marcin Tybura (26-9) vs. Mick Parkin (10-0)
Fabian: Starcie numer 22 w UFC dla Marcina Tybury to ponownie będzie starcie, w którym został postawiony przed obiecującym ciężkim i albo ma mu utorować drogę do czołówki albo pokazać miejsce w szeregu. Polak już od pewnego czasu nie jest po prostu w stanie przeskoczyć pewnego poziomu, brutalnie odbija się od czołówki, ale równie skutecznie odpiera zapędy zawodników, którzy dopiero chcą się w UFC wspinać. Ma już oczywiście problemy z trzymaniem ciosu i szermierka na pięści nie jest wskazana, ale nie można lekceważyć jego frontalnych kopnięć czy wciąż sporo ważących ciosów. Klincz i parter to królestwo Tybury. Potrafi zabetonować rywala i tam już pastwić się łokciami oraz ciosami jak to było z Dinizem. Został podłączony w stójce, ale potem nawet lądując na deskach przetoczył pozycję, w kolejnej rundzie obalił i nie było co zbierać. W tych płaszczyznach Marcin wciąż jest czołówką. Nie inaczej musi zrobić w starciu z Parkinem.
Anglik jest niepokonany, ma już 4-0 w UFC, więc jest idealnym kandydatem na rywala dla Marciny Tybury. Dodatkowym smaczkiem, ale też wadą dla Polaka jest fakt, że trenuje on z Tomem Aspinallem, który sposób na Marcina już znalazł. Mick jest dość statyczny w swoich poczynaniach, jeśli chodzi o pracę na nogach. Nie wyprowadza dużych wolumenów ciosów, momentami jest wręcz do bólu pasywny. W starciu z Usmanem pokazał odporność szczęki, bo otrzymując cios cofnął się w linii prostej na siatkę i zbierał tam bomby. Na uwagę zasługują niezłe niskie kopnięcia. Nie był jeszcze dobrze przetestowany jeśli chodzi o zapasy. Nigdy nie mierzył się z zawodnikiem choćby zbliżonym do poziomu Marcina Tybury stricte parterowo. Nie widać po Angliku ani wielkiego talentu ani też wielkich umiejętności. Po prostu kolejny dość bezpiecznie prowadzony ciężki na skrajnie ubogim rynku zawodników. Miał problemy z Machado, miał problemy z Usmanem. Jeśli Polak nie da się podłączyć i nie popełni błędu zwłaszcza na początku starcia to powinien zajechać Anglika. Mój typ: Marcin Tybura decyzją.
Kursy podstawowe na tę walkę na efortuna.pl przedstawiają się następująco:
Tybura: 1.85
Parkin: 2.00