To nie był wieczór Adriana Gralaka. Polak przegrał już w pierwszej rundzie z faworytem publiczności – Noach Blydenem.
Blyden od razu zajął środek niewielkiej klatki i zaatakował prostym na głowę Polaka. Gralak szybko odpowiedział, budując dystans kopnięciami i uderzeniami. Noach ewidentnie postawił na swoją mocną stójkę, więc Adrian poszedł po obalenie, ale zrobił to za wolno. Blyden utrzymał się nogach, wbity plecami w siatkę. Gralak zaczął używać stompów, aż Holender zerwał klincz i zaczął ponownie bić na głowę. Kolejna próba obalenia ze strony Adriana, ale spóźniona. Walka w bliskim dystansie, sporo brudnego boksu – mocne łokcie i kolana ze strony Holendra. Tym razem to Gralak wylądował plecami na ogrodzeniu klatki na jakieś 20 sekund. Po rozewaniu Blyden zaskoczył kopnięciem na głowę i następnie złapał gilotynę, ale nie zdołał jej dopiąć. Gdy kopnięcia na głowę nie poskutkowały, Blyden ponownie sięgnął po swoje potwornie silne uderzenia. Grad ciosów spadł na Polaka i dosłownie w ostatnich sekundach pierwszej rundy sędzia musiał przerwać walkę wobec braku sensownej obrony Gralaka.