Na kilka dni przed UFC 320 wokół mistrza kategorii półciężkiej Magomeda Ankalaeva znów zrobiło się głośno. Tym razem nie z powodu jego formy sportowej, a komentarzy ekspertów, którzy twierdzą, że triumf Dagestańczyka… szkodzi interesom największej organizacji MMA na świecie.

Magomed Ankalaev w sobotę po raz drugi zmierzy się z Alexem Pereirą – tym razem w walce wieczoru gali UFC 320. Pierwsze starcie na UFC 313 zakończyło się zwycięstwem Rosjanina na punkty, co przerwało mistrzowską passę Brazylijczyka. Ankalaev pozostaje niepokonany od 14 walk, ma na rozkładzie m.in. Johnny’ego Walkera, Aleksandara Rakicia i Thiago Santosa, ale jego popularność wciąż nie dorównuje rywalowi.

Kilka miesięcy temu Din Thomas zasugerował, że UFC powinno rozważyć wymianę zawodników – oddać Ankalaeva do PFL w zamian za Dakotę Ditchevę, uznawaną za najlepszą zawodniczkę poza UFC. Teraz w podobnym tonie wypowiedział się Brendan Schaub, były zawodnik i analityk MMA.

Model biznesowy UFC więcej zarobiłby na Dakocie niż na Magomedzie. Szczerze mówiąc, Magomed wręcz szkodzi organizacji. Jeśli znów pokona Alexa, który jest znacznie większą gwiazdą, UFC tylko na tym straci.

– powiedział Schaub w swoim podcaście The Schaub Show.

To brutalne, ale taka jest prawda. Jest świetnym zawodnikiem, ale nie potrafi sprzedać siebie poza klatką, nie ma charyzmy. Do tego jest na tyle dobry, że eliminuje tych, których UFC chce budować jako twarze organizacji. To problem.

Przypomnijmy, że do podobnego ruchu już kiedyś doszło. Organizacja UFC zdecydowała się wymienić byłego mistrza kategorii muszej – Demetriousa Johnsona za Bena Askrena – mistrza ONE i Bellatora.

Atmosfera wokół rewanżu Ankalaev – Pereira dodatkowo się podgrzała po spięciu obu zawodników w UFC Performance Institute. To starcie zapowiada się jako jedno z największych w historii kategorii półciężkiej.

Zobacz takżeAlex Pereira odpowiada na zaczepki trenera Ankalaeva i rozważa przejście do wagi ciężkiej

źródło: The Schaub Show / YouTube | foto: Getty Images