„Chińczyk” swoją postawą w ostatnim pojedynku zaskarbił sobie serca nie tylko polskich kibiców. Teraz czas na zasłużony odpoczynek, jednak cel pozostaje ten sam. Przyznał, że w następnym pojedynku chciałby zmierzyć się z kimś o dużym nazwisku.

ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!

Mateusz Rębecki (20-2) podczas minionej gali UFC 308 pokonał niejednogłośną decyzją sędziów faworyzowanego Myktybeka Orolbaia i zabrał jego „zero” z rekordu. Krwawa bitka dostarczyła wielu emocji i została okrzyknięta walką wieczoru, za którą panowie zgarnęli po 50 tysięcy dolarów bonusu. Komplementów w mediach społecznościowych nie szczędzili czołowi wojownicy UFC, m. in. Islam Makhachev, Belal Muhammad czy Justin Geathje. Dla Mateusza był to powrót na zwycięską ścieżkę po porażce, którą w maju zafundował mu Diego Ferreira.

„Rebeasti” w rozmowie z Maciejem Turskiem opowiedział o odczuciach, jakie towarzyszyły mu przed i po walce:

Refleksje? Szczęśliwy jestem. Bardzo ciężki okres przeszedłem, ciężko trenowałem. Niesamowicie duża presja, ponieważ po przegranej walce dali mi przeciwnika, który tak naprawdę nie jest na odbudowanie – umówmy się. Przyparli mnie do muru i musisz teraz zrobić wszystko, lepiej się przygotować niż ostatnio i dać super show na bardzo grubej gali, gdzie on jest faworytem. No ciężka sprawa. I przez to, że miałem takie ciężkie przygotowania i dużo stresu, to puściło. I to tak puściło, że… No jestem szczęśliwy, już nie mam tyle na głowie i chciałbym odpocząć, dlatego też troszeczkę sobie przedłużyłem wakacje, kilka dni w Dubaju, tak że piękna sprawa. Jest to przyjemne, cieszę się i bardzo doceniam to. Przez to, że przegrałem ostatnią walkę, to teraz jest to dużo bardziej przyjemne. Ten win streak to nie jest do końca taki super, bo człowiek przez to przysypia.

W dalszej części rozmowy szczegółowo opowiedział o zmianach, jakie wprowadził do treningów podczas ostatnich przygotowań, kulisach zaakceptowania oferty na walkę z Orolbaiem czy aklimatyzacji w Arabii Saudyjskiej. Reprezentant szczecińskich Berserkerów przyznał również, że nie chce wywoływać nikogo do kolejnej walki, jednak ma nadzieję, że stanie w szranki z kimś o dużym nazwisku.

Na razie to nie chcę wybiegać w przyszłość. Rzucając jakieś nazwisko, zaczynałem się stresować i myśleć o tym, więc odpuszczę sobie. Są wakacje, cieszmy się wygraną na razie. Później, za jakiś miesiąc, prawdopodobnie mój menadżer zacznie podpytywać i wtedy zaczniemy działać, na razie nie chcę gadać. Fajnie by było, jakby dali mi duże nazwisko. (…) Teraz dajcie czas, będę szedł do góry, cel jest jeden – chcę być najlepszy i chcę to udowodnić, ale chcę to zrobić mądrze, więc na spokojnie.

Zobacz także: Czy Topuria może znokautować Makhacheva? Volkanovski nie ma wątpliwości

Źródło: Kanał Sportowy. Fot.: Instagram / Mateusz Rębecki