Cobly Covington długo nie był w oktagonie. Za niecałe trzy dni podejmie Robbiego Lawlera.
Reprezentant American Top Team ostatni raz walczył podczas UFC 225, gdzie zdobył tymczasowy pas mistrzowski:
Świetnie jest wrócić. To jest to, co kocham – rywalizować na najwyższym poziomie i pokazywać, że jestem najlepszy na świecie. Nie mogłem być bardziej wdzięczny UFC i ESPN za mój powrót.
przyznał.
„Chaos” na pytanie, czy jest sfrustrowany tym, że jeszcze nie dostał szansy zdobycia pełnoprawnego tytułu, odpowiada następująco:
Wcale nie. Ta walka jest większa. Traktuję ją jak starcie mistrzowskie, tak też mi zapłacą i biję się z prawdopodobnie największym nazwiskiem w dywizji – Robbiem Lawlerem. Ulubieniec fanów, legenda tego sportu i możliwe, że jeden z najlepszych półśrednich w historii.
Lawler w przeszłości reprezentował ten sam klub. Colby ma przez to dość sprzeczne zdanie o nim:
Jest szacunek. Trenowaliśmy razem. Spędziliśmy ze sobą trochę czasu, ale odwrócił się od nas. Jako kapitan American Top Team muszę to odpłacić się za Dana Lamberta [właściciela klubu] i klub. Daliśmy mu wszystko. Kiedy był w dołku, przygarnęliśmy go. Zbudowaliśmy go od zera, a on wypiął się na nas po jednej przegranej. Prawdziwi mistrzowie nie dają się poznać po jednej porażce. Wracają i pokazują, jacy naprawdę są. Tak naprawdę jest tchórzem.
wyjaśnił.
„Ruthless” w mediach stroni od dłuższych pogawędek. Covington komentuje to tak:
To, jak prezentuje się w mediach, to zdecydowanie nie jest on. Spędzałem z nim czas przez wiele lat w American Top Team. Widziałem, jaki był każdego dnia. To nie ma nic wspólnego z tym, jaki jest przed kamerami. Nie chce się pokazywać i robić biznes. Chce robić go w klatce.
Jak przyznaje reprezentant ATT, ma obiecaną walkę z aktualnym posiadaczem tytułu:
Mam gwarantowaną walkę mistrzowską z Usmanem w listopadzie, jeśli chciałbym poczekać, ale będąc szczerym „Marty” zmyśla informacje, wymyśla kontuzje, wymyśla wymówki. Nie mam zamiaru na to czekać. Obronię mój tytuł przeciwko ostatniemu prawdziwemu czempionowi.
Po błyskawicznym znokautowaniu Bena Askrena, do gry niedawno wkroczył też Jorge Masvidal, z którym ma bliskie relacje. „Chaos” nie przejmuje się tym, gdyż zna swoje miejsce:
Jesteśmy jednym z najlepszych duetów w historii MMA. W tym momencie jesteśmy Batmanem i Robinem MMA. Oczywiście, ja jestem Batmanem, a on Robinem, ale to dynamiczny duet i robimy świetne rzeczy w tym sporcie. On poczeka, kiedy ja dostanę mój pojedynek mistrzowski.
Zobacz również: Robbie Lawler przed UFC on ESPN 5: Zawsze wyobrażam sobie nokaut
źródło: mmajunkie