Nie jest tajemnicą, że od dawna prezes UFC Dana White oraz były bokser i aktualnie promotor Oscar De La Hoya nie przepadają za sobą. Ich relacje pogorszyły się jeszcze bardziej, gdy De La Hoya zorganizował starcie Liddell vs. Ortiz, czemu White był przeciwny.

Podczas konferencji prasowej po UFC 232, prezes UFC wyjaśnił, gdzie leży źródło tej wzajemnej niechęci:

Zaczęło się od tego, że powiedział ludziom, by nie oglądali starcia Mayewather vs. McGregor. Kto tak robi? Potem zaczął rozpowiadać kłamstwa o tym, ile płacimy zawodnikom, co Chuck Liddell zrobił, a co zrobił Tito Ortiz. To kłamca.

De La Hoya już zapowiedział, że ma zamiar poruszyć świat MMA, tworząc organizację Golden Boy MMA. W odpowiedzi White przyjął wyzwanie, a może raczej za punkt honoru obrał sobie, by puścić swojego rywala z torbami.

Poczekajcie i zobaczycie, co stanie się z Oscarem De La Hoyą za trzy lata. Znacie mnie, niektórzy z was całkiem długo. Chcesz wojny? Nie ma sprawy! Zróbmy to.

De La Hoya wydaje się również chętny przyjąć wyzwanie i prowokuje prezesa UFC, by zmierzył się z nim na ringu. Kpi również z niego, że ten nigdy nie stoczył ani jednego prawdziwego pojedynku:

Czekajcie, nigdy nie miał ubranych rękawic. Przepraszam, zupełnie o tym zapomniałem.

źródło: bjpenn.com