Szef organizacji UFC – Dana White wyjaśnił, dlaczego wspólny event UFC z innymi organizacjami – w trakcie którego doszłoby do konfrontacji zawodników – nie wchodzi w grę.
Ostatnio coraz częściej słyszymy o wspólnych eventach organizowanych przez różne organizacje MMA. Już jutro, w Sylwestra, dojdzie do kolejnego takiego wydarzenia, gdy zawodnicy Bellatora skonfrontują się z zawodnikami RIZIN. Czy w przyszłości możemy spodziewać się tego typu współpracy organizacji UFC z innymi promocjami? Jak twierdzi Dana White – nie wchodzi to w grę, gdyż…
Jeśli ktoś jest naprawdę tak dobry i jest w innej organizacji, i tak prędzej czy później trafi do UFC.
Z całą pewnością, White ma rację. Nie można także ukryć faktu, że często mistrzowie innych organizacji, którzy zbudowali przez lata swoje nazwisko i na które UFC od dawna miało chętkę – dostają nie tylko intratne oferty kontraktowe już na wstępie, ale także mogą liczyć na bardzo krótką drogę do pasa, już w debiucie otrzymując szansę walki z kimś wysoko notowanym w rankingu.
Przykłady można mnożyć, drogą taką był prowadzony chociażby Eddie Alvarez, który niegdyś był mistrzem Bellatora. Również Ben Askren – jako niepokonany, były mistrz Bellatora i ONE debiutował z zawodnikiem notowanym wysoko w rankingu. Także Jiri Prochazka, który przeszedł ze wspomnianego RIZIN z imponującą serią zwycięstw i nokautów miał niebywale krótką drogę do pasa, bowiem szansę mistrzowską dostał po zaledwie dwóch pojedynkach w UFC.
Przyszłość jednak pokaże, czy White wytrwa w tym postanowieniu. Mając jednak więcej do stracenia niż do zyskania w potencjalnej konfrontacji swoich zawodników z tymi reprezentującymi mniejsze organizacje, pewnie tak będzie. Przeszłość jednak pokazała, że prezes UFC potrafi często zmieniać zdanie…
Zobacz także: Dana White: Paddy Pimblett może zostać wielką gwiazdą w UFC
Poniżej cały materiał z Daną Whitem, w którym padają wspomniane słowa.