Darren Till, który już 10 grudnia powróci do akcji po ponad rocznej przerwie od startów i licznych kontuzjach, przez które musiał wycofywać się z pojedynków, wyjawił, o co poprosił organizację UFC przed nadchodzącą walką z Dricusem Du Plessisem.
Już za niecałe trzy tygodnie, Darren Till powróci do akcji. Anglik 10 grudnia, podczas UFC 282 zmierzy się z byłym mistrzem KSW – Dricusem Du Plessisem. Z całą pewnością będzie to decydująca walka, w którą stronę zawędruje dalsza kariera Tilla. „The Gorilla” znajduje się bowiem na passie dwóch porażek, a ogólnie przegrał cztery z pięciu ostatnich starć.
Jak zapewnia jednak Till, nie czuje żadnej presji w związku z tą sytuacją. Miał natomiast jedną prośbę, którą wystosował do organizacji UFC.
Jeśli nie idziesz na łatwiznę i dajesz z siebie 110% i jesteś ze sobą szczery, nie ma tu niczego, co byś więcej mógł zrobić. Tak to wygląda. Powiedziałem UFC, że nie chcę na ten moment żadnego main eventu. Powiedziałem, że mam dość robienia pięciu rund. Chcę najpierw stanąć na nogi. I właśnie to nadejdzie. Więc, jest, jak jest.
Od kilku lat, Darren Till zwykle walczył w main eventach. Rozpoczęło się od starcia z Donaldem Cerrone w Polsce, następnie zmierzył się na swojej ziemi ze Stephenem Thompsonem, co okazało się dla niego przepustką do starcia o pas z ówczesnym mistrzem – Tyronem Woodleyem. Po porażce, Anglik ponownie powrócił do swojej ojczyzny, gdzie padał po ciosach z Jorge Masvidalem. Następnie, zdecydował się zmienić dywizję wagową na średnią, w której powitał go Kelvin Gastelum. Była to jedyna walka od kilku lat, która nie odbyła się na dystansie pięciorundowym i którą Till… wygrał. Kolejne dwa starcia z Robertem Whittakerem oraz Derekiem Brunsonem – które były main eventami – przegrał.
W międzyczasie, Anglik dwukrotnie wypadał z walk z Jackiem Hermanssonem, był także zestawiany z Marvinem Vettorim.
źródło: bjpenn.com