Dziś mija tydzień od pojedynku Phila De Friesa z Arkadiuszem Wrzoskiem. Starcie zakończyło się zwycięstwem i kolejną skuteczną obroną pasa mistrzowskiego wagi ciężkiej KSW przez Anglika, który wypowiedział się o swoim ostatnim przeciwniku z dużym szacunkiem.
ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!
Phil De Fries od 2018 roku dominuje w królewskiej kategorii wagowej organizacji KSW. W miniony weekend po raz trzynasty zwyciężył walkę dla polskiej organizacji, notując dwunastą z rzędu udaną obronę tytułu – rekord nie tylko w KSW, ale i jeden z najbardziej imponujących w całym świecie MMA.
Na gali w Gdańsku jego przeciwnikiem był Arkadiusz Wrzosek, czołowy polski kickbokser i niepokonany dotąd w KSW zawodnik MMA. Początek pojedynku był dla Anglika niepokojący – został trafiony błyskawicznym kopnięciem na głowę, które nieco go przeraziło – jak sam wspomina.
Ten highkick był tak szybki, że aż mnie zszokował.
– przyznał De Fries po walce.
Ale wiedziałem, że jeśli uda mi się go sprowadzić, to wygram. Był najgroźniejszym rywalem od dawna, ale jego agresja zadziałała na moją korzyść.
Trenujący na co dzień w klubie TFT w Seaham i jeżdżący na sparingi do Manchesteru mistrz nie szczędził też ciepłych słów polskiej publiczności.
Gala była w Gdańsku – cudownym mieście. Polscy fani są świetni i naprawdę potrafią docenić szacunek do rywala. Arkadiusz to bardzo dobry gość, a reakcja kibiców – zarówno w Polsce, jak i w domu – była niesamowita.
De Fries od lat promuje pozytywny wpływ MMA na zdrowie psychiczne i fizyczne, a jego sportowa droga jest żywym dowodem na to, jak walka może zmieniać życie. Na razie nie zapowiada końca kariery, a jego dominacja w wadze ciężkiej trwa w najlepsze i póki co – na próżno szukać godnych pretendentów, którzy mogą dla niego stanowić zagrożenie w okrągłej klatce organizacji KSW.
Zobacz także: Arek Wrzosek po porażce z De Friesem: „To był blamaż, przepraszam trenera”
źródło: sunderlandecho.com | foto: KSW