Od dłuższego czasu mówi się o potencjalnym starciu Donalda Cerrone z Conorem McGregorem. Weteran UFC ma dość czekania na Irlandczyka.
„Cowboy” insynuuje, że powodem opóźnienia zatwierdzenia pojedynku jest brak możliwości zakwalifikowania jej jako główną walkę wieczoru:
Conor nie zawalczy póki to nie jest walka wieczoru. Nie wiem, czy to przez jego ego czy przez status, jakim dysponuje. Mam to w dupie. Zawalczę z kimkolwiek, gdziekolwiek i zostanę przy tym do końca. Wygląda na to, że jest primadonną i bierze tylko miejsce w walce wieczoru.
stwierdził.
Dodał, że „The Notorious” wymiguje się od walki:
Czekaliśmy na Conora na kwiecień, a on odparł, że nie jest gotowy. Nie wiem jak jednym tchem możesz powiedzieć „zawalczę z kimkolwiek, kiedykolwiek gdziekolwiek”, żeby zaraz dopowiedzieć „Nie jestem na to gotowy”.
powiedział.
Irytacja Amerykanina sięgnęła zenitu, kiedy nawet jego pracodawca pozostał bezsilny:
Zadzwoniłem do UFC, żeby zapytać, co mam zrobić, a oni mi powiedzieli, żeby zamknąć ku*wa ryj i usiąść w kącie. Nie da się tego skomentować. To, co naprawdę wiem, to to, że lipiec jest ostatecznym terminem, w którym walczę. Pie*dolonym ostatnim. Nie zaczekam dłużej.
wyjaśnił.
źródło: bjpenn.com