Starciem mistrzowskim o pas wagi piórkowej i jednocześnie drugą walką wieczoru zbliżającej się gali KSW 46 będzie pojedynek pomiędzy niepokonanym mistrzem wagi lekkiej, Mateuszem Gamrotem i byłym mistrzem wagi piórkowej, prawdziwym wirtuozem parteru, Kleberem Koike Erbstem.
Ten niesamowity bój przejdzie do historii organizacji, bowiem Polak będzie miał w nim okazję do stania się podwójnym czempionem, dzierżącym na raz dwa mistrzowskie trofea. Smaczku całości dodaje również fakt, że będzie to zderzenie dwóch niesamowitych parterowców, jednego wywodzącego się z zapasów, a drugiego z brazylijskiego jiu-jitsu.
Mateusza Gamrot to w walce prawdziwa bestia, którą niezwykle trudno zatrzymać i okiełznać. Młody mistrz od początku swojej kariery w MMA idzie jak burza przez kolejne starcia i nie daje żadnych szans swoim rywalom. Jego baza zapaśnicza, na której zbudował swoje fighterskie umiejętności jest widoczna w każdym kolejnym boju i prowadzi Mateusza od zwycięstwa do zwycięstwa. Myliłby się jednak ten, kto uważałby popularnego „Gamera” za zawodnika czysto parterowego. Mateusz ma bowiem na swoim koncie cztery zwycięstwa przez poddania i cztery przez nokaut. Od technicznego nokautu rozpoczął też swoją drogę przez zawodowy świat MMA, przez który od samego początku zaczął przebijać się jak prawdziwa burza. Żaden przeciwnik nie potrafił mu sprostać i dzięki temu Mateusz szybko trafił do organizacji KSW, gdzie rozpoczął wspinanie się na szczyt wagi lekkiej.
Podczas debiutu w KSW, „Gamer” zupełnie zdominował Mateusza Zawadzkiego, a w kolejnych bojach pokonał Andre Winnera, Jeffersona George’a, Łukasza Chlewickiego, Rodrigo Cavalheiro Correię i Marifa Piraeva. Dzięki tej serii zwycięstw Mateusz ostatecznie stanął do walki o pas i wygrał go w pojedynku z bardzo mocnym Mansourem Barnaouim. Później obronił tytuł mistrzowski i stanął do jednej z najtrudniejszych walk w swojej karierze, czyli starcia z Normanem Parke’iem. Pojedynek był wyrównany, ale to Mateusza okazał się w nim lepszy. Późniejsze, rewanżowe starcia obu rywali nie zostało rozstrzygnięte przez przypadkowe trafienie palcem w oko, po którym Norman nie mógł kontynuować walki.
W swoim ostatnim boju Mateusz Gamrot bronił pasa mistrzowskiego w starciu z nieprzewidywalnym i mocnym Grzegorzem Szulakowskim. Nowy pretendent do tytułu również jednak nie dał rady w starciu z mistrzem i musiał uznać jego wyższość w czwartej rundzie pojedynku.
Teraz natomiast przed „Gamerem” bodaj największe sportowe wyzwanie, bowiem jego rywalem będzie niezwykle doświadczony wojownik, Kleber Koike Erbst.
Erbst zdecydowanie góruje doświadczeniem nad Mateuszem, bowiem ma na swoim koncie aż piętnaście stoczonych walk więcej. Swoją przygodę z zawodowym MMA rozpoczął też cztery lata wcześniej niż Polak i miał okazję walczyć dla wielu różnych organizacji. W KSW natomiast kibice będą mieli okazję podziwiać go po raz siódmy.
Urodzony w Brazylii i żyjący w Japonii fighter podczas ostatniej gali KSW 44 miał zmierzyć się po raz drugi z Marcinem Wrzoskiem, a stawką pojedynku miał być wakujący pas dywizji piórkowej KSW. Kontuzja wyeliminowała jednak Polaka z tego pojedynku, a zamiast niego do walki stanął doświadczony, ale debiutujący w KSW Marian Ziółkowski. W boju tym Erbst po raz kolejny pokazał, że nie ma sobie równych w starciu na macie i w pięknym stylu zmusił Polaka do poddania się.
Historia Erbsta związana z organizacją KSW to opowieść o wielu tryufmach i tylko jednej porażce. To również historia mistrzowskich bojów i utraty pasa po przegranej z samym sobą. Warto więc ją prześledzić od samego początku, kiedy to Kleber zachwycił publiczność w swoim debiucie.
Kleber Koike Erbst wkroczył do organizacji KSW z przytupem w roku 2015 i pokonał w pięknym stylu dynamicznego Anzora Azhieva, który był stawiany w tym pojedynku w roli faworyta. Szybkie zwycięstwo nad Anzorem pokazało prawdziwe obliczenie tego zawodnika. Kleber przyjechał bowiem do Polski po stoczeniu dziewiętnastu zawodowych walk, z których aż piętnaście zakończył na swoją korzyść. Erbst błyskawicznie poddawał swoich rywali i od roku 2010 był prawdziwą lokomotywą, której nikt nie mógł zatrzymać.
Po tryumfalnym debiucie w KSW, Erbst powrócił do Japonii, gdzie wziął udział w turnieju organizacji Rebel FC. W finale pokonał Miguela Torresa, zdobył upragniony pas mistrzowski, a później wyruszył do Polski, gdzie również zawalczył o tytuł. Podczas gali KSW 33 zmierzył się z Arturem Sowińskim. Musiał jednak uznać wyższość polskiego zawodnika i wrócić do Japonii na tarczy. Co jednak ważne, mimo porażki Erbst został wyróżniony przez organizację bonusem za występ wieczoru. Zanim jednak dostał kolejną szansę od KSW, stoczył jeszcze dwie walki, które wygrał, a w jednej z nich obronił również swój pas organizacji Rebel FC.
Kolejne trzy walki Erbst stoczył już w Polsce. Najpierw, podczas gali KSW 36, szybko zmusił do poddania się Leszka Krakowskiego. Następnie wszedł do okrągłej klatki z mistrzem lubiącym mocne wymiany stójkowe, Marcinem Wrzoskiem, który kilka miesięcy wcześniej odebrał pas Arturowi Sowińskiemu. Pojedynek odbył się podczas historycznej gali Colosseum, a Erbst okazał się w nim lepszym zawodnikiem i to na jego biodrach zawisł mistrzowski pas organizacji KSW.
Do pierwszej obrony tytułu miało dojść podczas gali KSW 41. Rywalem Klebera ponownie został Artur Sowiński. Niestety problemy z wagą mistrza spowodowały, że nie zmieścił się on w limicie kategorii piórkowej i stracił swój tytuł jeszcze przed pojedynkiem. Podczas starcia Erbst okazał się lepszy i zmusił do poddania Sowińskiego, ale pas nie powrócił już na jego biodra, właśnie ze względu na niezrobienie odpowiedniej wagi.
Kleber Koike Erbst na stałe wpisał się już w pejzaż organizacji KSW i tak jak Mateusz Gamrot jest jednym z najjaśniej błyszczących klejnotów tej marki. Nic więc dziwnego, że starcie tych dwóch zawodników w prawdziwie mistrzowskim boju wzbudza ogromne zainteresowanie i emocje, których na pewno też nie zabraknie w trakcie samego starcia. Jak jednak zakończy się ten pojedynek? Przekonamy się już 1 grudnia, podczas gali KSW 46 w Gliwicach.
Źródło: KSW