Gdy w roku 2009 Mariusz Pudzianowski wszedł do białego ringu organizacji KSW, nikt zapewne nie przypuszczał, że jego kariera w świecie MMA będzie trwała tak długo.
Pod koniec roku 2019 minie dokładnie dziesięć lat od pierwszej wygranej walki Mariusza. Natomiast podczas nadchodzącej gali KSW 47: The X-Warriors, „Pudzian” wyjdzie do swojego dwudziestego pojedynku na zasadach MMA. I chociaż Mariusz ma już swoje lata i wspomina o planach sportowej emerytury, wszystko wskazuje na to, że nie zamierza w najbliższym czasie odwieszać rękawic na kołek.
Jak sam mówi, przygotowania do nadchodzącego starcia z Szymonem Kołeckim, byłym mistrzem olimpijskim w podnoszeniu ciężarów, są bardzo wymagające, ale też popularny „Dominator” nie zwykł sobie odpuszczać, szczególnie, że ma coś do udowodnienia po ostatnim boju. Zmierzył się wówczas z byłym mistrzem KSW wagi ciężkiej, Karolem Bedorfem i szybko przegrał przez poddanie.
Porażka z Karolem przerwała świetną serię trzech zwycięstw z rzędu w wykonaniu „Pudziana”, który wcześniej znokautował Popka, zmusił do poddania się Tyberiusza Kowalczyka i wygrał na punkty z Jayem Silvą. Podobnie zresztą układała się historia Mariusza we wcześniejszych latach. Po swoim debiucie w roku 2009 „Pudzian” walczył nieco w kratkę, przeplatając zwycięstwa pojedynczymi porażkami. Nabierał jednak doświadczenia i pewności siebie. Dostosowywał się również do zupełnie nowej dla niego dyscypliny sportu.
Po zwycięstwie nad Seanem McCorklem, w karierze Polaka nastąpił przełom. W kolejnym boju Mariusz pokonał innego, byłego strongmana Oliego Thompsona i zdecydował się na starcie z mistrzem olimpijskim, Pawłem Nastulą. Do długo oczekiwanego pojedynku doszło podczas gali KSW 29: Reload. I chociaż walka trwała całe trzy rundy, „Pudzian” zdecydowanie przeważał nad Pawłem, co przyniosło mu kolejną wygraną.
Po tym tryumfie, Mariusz niesiony trzema zwycięstwami wyszedł do pojedynku z Rollesem Gracie, reprezentującym legendarną rodzinę na stałe związaną z historią rozwoju brazylijskiego jiu-jitsu i MMA. Rolles nie miał jednak okazji zaprezentować w tym starciu swoich umiejętności parterowych, bowiem Mariusz już w pierwszych sekundach pojedynku posłał go na deski potężnym sierpem.
Wówczas wszystko wskazywało na to, że Mariusz jest coraz bliżej mistrzowskiego pasa. Niestety przegrana z Peterem Grahamem, a następnie z Marcinem Różalskim znacząco odsunęła go od tego najważniejszego celu.
Teraz „Pudzian” jest w podobnej sytuacji, bo musi powrócić na drogę zwycięstw, by ponownie zacząć się piąć na szczyt wagi ciężkiej organizacji KSW. Jego rywal nie zamierza jednak ułatwić mu tego zadania. Chociaż dla Kołeckiego będzie to debiut w organizacji KSW, ma on już na swoim koncie kilka pięknych, szybkich zwycięstw nad innymi rywalami i jest pewny swego przed starciem z najsilniejszym człowiekiem świata.
Podczas gali KSW 47: The X-Warriors dojdzie więc do niesamowicie ciekawego pojedynku dwóch wywodzących się ze sportów siłowych zawodników. Który z nich przeważy szalę zwycięstwa na swoją korzyść i czy zderzenie tych dwóch siłaczy zakończy się przed czasem? Przekonamy się już 23 marca w łódzkiej Atlas Arenie.
Źródło: KSW