Wielkimi krokami zbliża sie 300. jubileusz UFC. W wydarzeniu tym udział wziąć chce praktycznie każdy topowy zawodnik organizacji. Dricus Du Plessis również rozważa taką możliwość, ale wyłącznie, gdy jeśli będzie w pełni przygotowany.
20 stycznia tego roku bardzo dobrze znany na naszym podwórku Dricus Du Plessis (21-2) sięgnął po mistrzowski pas największej organizacji MMA na świecie. Po pięciu wymagających rundach pokonał Seana Stricklanda (28-6), utrzymując tym samym nieskazitelny rekord pod sztandarem globalnego potentata.
Aktualnie Afrykaner dochodzi do zdrowia. Jednocześnie wielkimi krokami zbliża się UFC 300 i wielu kibiców chciałoby go zobaczyć wtedy w oktagonie. Cóż, on sam nie wyklucza takiej możliwości, jednakże istnieje jeden główny warunek, by mogło się to spełnić – Du Plessis musiałby być w pełni zdrowy.
UFC 300 zdecydowanie będzie kamieniem milowym. To będzie coś świetnego. Za każdym razem, kiedy dochodziło do UFC 100, 200, a teraz 300, były to ogromne wydarzenia. PPV było niesamowite, tak samo, jak hype. Bardzo chciałbym być tego częścią, ale nie, jeżeli to oznacza, że nie będę w pełni zdrowy. Obrona tytułu jest dla mnie zdecydowanie ważniejsza niż uczestnictwo w takiej gali.
Dla mnie prawdziwym kamieniem milowym byłaby gala w Afryce, a szczególnie w RPA. Nawet nie jestem w stanie powiedzieć, jak długo na to czekam. To jest historia. 300 to tylko liczba, nie jest to tak wielkie, jak UFC w Afryce.
powiedział w wywiadzie dla Jacaranda FM.
Póki co nie wiadomo, kto będzie jego kolejnym oponentem. Jednym z głównych kandydatów wydaje się być Israel Adesanya (24-3), który długo dzierżył mistrzowskie trofeum, przez co wyrobił sobie status prawdziwej gwiazdy. „Stillknocks” dopuszcza także potencjalny rewanż ze Stricklandem, a w kolejce czeka też chociażby Khamzat Chimaev (13-0). Zobaczymy więc, jakie kroki ostatecznie podejmą przedstawiciele federacji.
Zobacz także: „Dużo łatwiejszy” – Du Plessis o ewentualnym rewanżu ze Stricklandem
Źródło: YouTube/Jacaranda FM, fot. Jeff Bottari/Zuffa LLC