Gala mocno przetasowywana aż do samego ważenia, i to tam gdzie najmniej tego chcieliśmy. Dwukrotnie zmieniany rywal Marcinowi Zontkowi, jednokrotnie zmieniany Pawłowi Biszczakowi, wypadek Alberta Odzimkowskiego wykluczający go z gali, najlepiej się nie działo. Na szczęście FEN pokazał, że jeśli chodzi o godne zastępstwa, to przynajmniej kickboxerów mają w rękawie niczym Asy. A za co ganic i chwalić poza tym? Zapraszam na moje pierwsze plusy i minusy!

Plus and minus icons

Anatoli Hunanyan – równie godne zastępstwo jak podczas ostatniej walki Biszczaka. Rywal nie dość, że nie przyjechał po wypłatę, to jeszcze narobił tu wielkiego rabanu. Patrząc po tym, co dało się wyczytać z wpisów na portalach społecznościowych, to Polak nie był zwycięzcą tej walki, ale o tym później. Hunanyan wszedł jak po swoje, ani myślał oddawać pola Pawłowi raz po raz trafiając go zaskakującą techniką. Naprawdę pierwsza runda nie zwiastowała niczego dobrego dla Biszczaka. W kolejnej rundzie Ormianin wyczuł Polaka tak, że albo przepuszczał ataki, albo je kontrował bardzo skutecznie, aby w ostatnim starciu dać się trochę zepchnąć do defensywy. Tak czy inaczej warto się zastanowić czy od razu nie kontraktować „planu B”, bo Panowie dali walkę wieczoru.

Mindaugas Verzbickas – absolutnie nie opłaca się go więcej sprowadzać do Polski! To oczywiście żart, ale rozstawia naszych obiecujących fighterów po kątach. Po walce z Odzimkowskim prawie wszyscy zakwalifikowali tę porażkę jak wpadkę „Złotego”, natomiast dziś Litwin udowodnił na kolejnym prospekcie, że nic z tych rzeczy! Rewelacyjny występ, świetny parter i dobrze wykreowany pretendent do pasa gotowy. Już wiadomo, że Paweł Jóźwiak będzie chciał doprowadzić do walki z Marcinem Bandlem i ja nie mogę się doczekać!

Jacek Kreft – po tym co pokazał Golonkiewicz w swojej ostatniej, i dla wielu wygranej walce, większość w ciemno stawiała na Adama ze mną między innymi. Tymczasem okazało się, że Jacek wcale nie musiał się specjalnie natrudzić, żeby poddać gwiazdę ostatniego FENu. Sam nie wiem, ale jak tak dalej pójdzie to „Łamator” doprowadzi do zamknięcia trylogii z Marianem Ziółkowskim. Absolutnie największe zaskoczenie wieczoru, brawo Jacek!

Minus

Paweł Kiełek – piszę to z wielkim żalem, ale niestety olsztynianin nie zaliczy debiutu w kategorii półśredniej do udanych. Z wagą nie było żadnych problemów, był nawet zapas 0,5kg podczas, gdy Verzbickas miał go ponad 1kg, ale to co wydarzyło się w klatkoringu nie miało z brakiem problemów nic wspólnego, a już na pewno nie dla zawodnika Berkut Arrachion Olsztyn. Od początku Paweł nie radził sobie z rywalem, a po tym jak walka zeszła do parteru oddał całkowicie pole, do tego stopnia, że został uduszony zza pleców przez świetnie wyszkolonego w tej płaszczyźnie Verzbickasa. Nie wiem czy dalej próbować w półśredniej, czy jednak wrócić do lekkiej. Paweł w obu przypadkach zbijał z tego samego pułapu – 84kg, ale ani wtedy, ani teraz atut przewagi fizycznej nie występował. Być może „tylko” braki w umiejętnościach zadecydowały, zobaczymy co będzie dalej.

Adam Golonkiewicz – współautor najlepszej walki na poprzedniej gali FEN, w której stoczył piekielną batalię z Romanem Szymańskim, dziś zawiódł na całej linii. Od momentu sprowadzenia walki do parteru nie istniał, był tłem dla rewelacyjnego tego wieczoru Krefta i musiał uznać wyższość rywala odklepując dźwignię na staw łokciowy. Nie wiem gdzie się podział Adam z zeszłego roku, ale mam nadzieję, że wróci. Na teraz wielki minus.

Sędziowie – nie wiem jakim sportem walki parają się na co dzień sędziowie, którzy punktowali walkę wieczoru, ale mam pewne zastrzeżenia. Jako, że jestem specjalistą od MMA, a nie K-1 to na siłę nie zamierzam się wymądrzać. Nie mam też wśród znajomych za wielu expertów od tej formuły, ale wszyscy zajmujący się MMA powszednio byli tego samego zdania co ja, tzn. punktowali 1 i 2 rundę dla Hunanyana, a 3 dla Biszczaka. Wg mnie wycięcie w 1 odsłonie zadecydowało na werdykcie 2 z 3 sędziów, którzy 2 rundy dali Pawłowi. Nie będę się upierał, bo w zasadzie pierwsza runda była dość „ciasna”, ale uważam swoje wątpliwości za uzasadnione, stąd najmniejszy minus wędruje na konto 2 sędziów punktowych.

grafika: Fight Exclusive Night