Na platformie Netflix można zobaczyć film dokumentalny „The Game Changers”. Film opowiada głównie o zaletach diety roślinnej, z naciskiem na jej skuteczność, ale ponieważ MMA, a raczej UFC jest w tle mocno zaznaczone to postanowiłam napisać o tym tytule.
„The Game Changers” to film sygnowany naprawdę znanymi nazwiskami. Producentami tego dokumentu są między innymi James Cameron, Arnold Schwarzenegger, Jackie Chan, Lewis Hamilton, Novak Djokovic, Chris Paul.
Oraz James Wilks, którego nazwisko już powinno coś mówić internautom tego portalu. Były zawodnik UFC (między innymi triumfator The Ultimate Fighter, a obecnie instruktor sztuk walki w amerykańskiej armii) jest zarazem głównym bohaterem filmu, który zabierze nas w podróż pełną zaskoczeń, praktyki, teorii i na końcu założenia czystych zalet weganizmu.
To, czy zgadzamy się z tym, czy nie, nie jest moim zdaniem najważniejsze w tym filmie dla widza, który jest fanem MMA. Za to z pewnością takiego kibica przyciągnie pierwsza połowa filmu wypełniona wieloma sportowymi przykładami.
James Wilks szybciutko i ciekawie wprowadza nas w swój życiorys, który od dzieciństwa wypełniały sztuki walki. To zawodowiec mocno zaangażowany, dla którego sztuki walki to esencja życia – przynajmniej takie można odnieść wrażenie oglądając owy prolog w filmie.
Wilks opisuje swoje odkrycie – doznając kontuzji, która wykluczyła go z treningów na prawie pół roku – szukał sposobu aby jak najszybciej się zregenerować i powrócić na matę. Tym odkryciem okazuje się dieta roślinna. Początkowo nieufny, z czasem jednak postanowił spróbować takiego podejścia. Tymczasem w filmie obserwujemy przykłady z życia przeróżnych sportowców, którzy dzięki przejściu na weganizm polepszyli swoje wyniki, wydolność organizmu i ogólnie ta dieta niczym dotyk czarodziejskiej różdżki ulepszył organizm zawodowca.
Jednym z przykładów jest właśnie pierwsza walka Conora McGregora z Natem Diazem (chyba nie trzeba przypominać tutaj czytającym, że jeden z nich to jawny mięsożerca, a drugi od wielu lat podkreśla, że jest weganem).
Inne przykłady sportowców są równie ciekawe – polecam uwadze. A potem zaczyna się druga połowa filmu, w której zamiast praktyki mamy wyłożoną teorię na podstawie badań i opinii lekarzy. Wtedy też dopiero można odczuć lekki dystans i w głowie pojawia się myśl „czekaj no, czy to czasem nie jest jakaś propaganda?”
Nie mi oceniać czy dieta roślinna jest najlepszym „sterydem” dla sportowca. Piszę o tym filmie, bo może kogoś zaciekawi – a naprawdę pysznie się ogląda owe sportowe osiągi.
Wychodzi na to, że jest to po prostu świetnie wykonany dokument, z solidnym zapleczem. Realizacja i bohaterowie sprawią, że „The Game Changers” ogląda się całkiem szybko i zgrabnie.
Szkoda, że nie ma więcej MMA, wtedy z pewnością byłby to tytuł bardziej wartościowy dla fana mieszanych sztuk walki. Ale jeśli lubicie takie ciekawostki, a obejrzeliście już większość dokumentów o sztukach walki to może i „The Game Changers” przykuje waszą uwagę.
Mi bardziej zaimponowały czyste przykłady sportowe niż naukowa wykładnia. Choć jednak trudno mi uwierzyć, że dieta roślinna niczym magiczne zaklęcie zamieni zwykłego zawodnika w mistrza, to jest coś w tym, co prowokuje do myślenia.
(Ale to już kompletnie inny temat.)
Ostatecznie przecież to Conor został pierwszym podwójnym mistrzem UFC.