Były zawodnik NFL – Greg Hardy (3-1) zabrał głos po swoim nieudanym debiucie na styczniowej gali UFC oraz opowiedział o zmianach, które wprowadził do przygotowań po pierwszej zawodowej porażce.

Dawniej futbolista amerykański, aktualnie zawodnik mieszanych sztuk walki – Greg Hardy miał okazję zadebiutować w oktagonie największej organizacji MMA na świecie w styczniu, na inaugurującej wieloletnią współpracę z ESPN gali, gdzie w co-main evencie wydarzenia poszedł w bój z Allenem Crowderem. Starcia tego jednak nie zaliczy do udanych, gdyż w drugiej rundzie, po nielegalnym ciosie kolanem w głowę rywala znajdującego się w parterze – został zdyskwalifikowany. W ten sposób odniósł pierwszą zawodową porażkę, po serii trzech wygranych walk i wszystkich przez bardzo szybkie nokauty.

Po trzech miesiącach od nieudanego pojedynku, Hardy opowiedział o swoich odczuciach względem tamtej walki:

To frustrujące.

powiedział były zawodnik National Football League.

Nie jest ciężko [to oglądać], ale jest to bardzo frustrujące. Oglądałem to wiele razy i uwierzcie mi, bądź nie, ale akurat nie ten cios kolanem frustruje mnie najbardziej. Błędy, które popełniłem będąc w parterze, moje [przejścia] w parterze, moje podchwyty i wielokrotne przeoczenia różnych akcji nie były poprawne – właśnie te małe podstawowe, źle wykonane elementy mnie frustrują. Kiedy nie znokautowałem go w pierwszych 40 sekundach pomyślałem, co teraz zrobić? To są rzeczy, które mnie prześladują.

Greg Hardy stwierdził, że ze swojej pierwszej zawodowej porażki, z pewnością był w stanie wyciągnąć więcej lekcji, niż udałoby mu się to po nawet 100 wygranych pojedynkach przez nokauty w pierwszych rundach.

To nie są zawody na nokautowanie, to jest walka. 

taki wniosek wyciągnął Hardy po przegranej z Allenem Crowderem, dodając:

Nie szukałem wad u siebie, kiedy wygrywałem. Po prostu nie mogłem ich dostrzec, nie chciałem ich widzieć. Odkąd przegrałem, stałem się bardziej pokorny, niż byłem, co jest zawsze dobre. Zaczynasz szukać elementów, które zawiodły i je dostrzegasz… Spędziłem wiele lat w futbolu, zatem od bardzo dawna kontroluję swoją moc. Nawet jeśli możesz trafić w rozgrywającego, nie zawsze leży to w twoim najlepszym interesie. I to właśnie są takie decyzje, które przychodzą mi na myśl. Tylko dlatego, że mogę kogoś znokautować, nie oznacza od razu, że powinienem to zrobić.

kontynuował Greg Hardy w rozmowie z MMAFighting.

30-letni zawodnik MMA dodał, że będąc w klatce, należy mieć chłodną głowę i umieć zapanować nad swoją mocą, czego nie potrafił zrobić wcześniej. Powiedział także, że był zbyt zarozumiały i pierwsza przegrana pomogła mu stać się skromniejszym zawodnikiem.

Przegrani nie mają prawa głosu. Nie obchodzi mnie, jak to się stało. Gdybym wygrał, byłaby zupełnie inna historia, którą miałbym do opowiedzenia. Ale przegrałem i muszę zapłacić najwyższą cenę za swoje wcześniejsze postępowanie. Zostałem upokorzony. 

Po przegranej przez nielegalny cios kolanem, Greg Hardy stwierdził, że nigdy więcej nie użyje kolan w walce. Nie umknęła jego uwadze niemalże bliźniacza sytuacja z walki wieczoru gali UFC 235, gdzie Jon Jones bronił pasa mistrzowskiego kategorii półciężkiej przeciwko Anthony’emu Smithowi, którego mistrz również potraktował nielegalnym kolanem, podczas gdy pretendent znajdował się w parterze. 

Mam szacunek do tego gościa, bo wchodzi tam jak potwór, jak król, jak dzikus. Wiem po mojej ostatniej walce, że ciężko jest to robić z takim nastawieniem. Ale kiedy dostrzegłem go, jak wyprowadzał to kolano i zobaczyłem reakcje ludzi, poczułem się znacznie lepiej, czułem się jak zły człowiek, kiedy mnie się to przytrafiło. Wszyscy mówili mi, że zrobiłem to celowo, że jestem gówno warty, za to, co zrobiłem. To był po prostu błąd. 

Już w najbliższą sobotę, Hardy otrzyma szansę na zrehabilitowanie się po ostatniej porażce i po raz kolejny wystąpi w co-main evencie gali. Tym razem stanie naprzeciwko Dmitry’ego Smoliakova. Co ciekawe, rosyjski zawodnik miał okazję trenować kiedyś w American Top Team – aktualnym klubie Hardy’ego, natomiast nie mieli nigdy okazji wspólnie potrenować. 

Jestem tu od dwóch lat, po stronie negatywnej. Ale pozytywnie, jestem tu od dwóch lat – wiem jak walczyć. Zasłużyłem na to, żeby tu być. Sparuję, trenuję, robię wszystko to, co powinienem robić. Jak mówiłem w wywiadach chwilę przed rozpoczęciem kariery w MMA – nie jestem CM Punkiem. Nie wchodzę tam po to, aby oberwać i wziąć kasę. 

Kończąc, Greg Hardy powiedział:

A zatem, od teraz do końca mojej kariery – nie ma już „znokautuj go w 20 sekund”. Jeśli się uda, to się uda. Zamierzamy sprawić, by ludzie cierpieli. Sprawimy, że ludzie będą żałowali, że podpisali kontrakt na walkę ze mną. Właśnie o to mi teraz chodzi. 

źródło: mmafighting.com