Po tym jak Holly Holm zszokowała świat nokautując w listopadzie 2015 Ronde Rousey wydawało się że to ona będzie teraz motorem napędowym kobiecego MMA, jednak trzy porażki z rzędu z Mieshą Tate, Valentiną Shevchenko oraz Germaine de Randamie wyhamowały nieco jej karierę.
Holly pomimo nie najlepszej passy nie traci nadziej na odzyskanie tytułu, po nieudanej przygodzie w nowo powstałej dywizji piórkowej kobiet wraca do kategorii koguciej by na UFC Fight Night 111 zmierzyć się z była pretendentką Bethe Correią:
Wciąż czuje że jestem w grze, wiem że moje umiejętności stawiają mnie w czołówce, nigdy nie wiadomo co może wydarzyć się w przyszłości.
Była mistrzyni podkreśliła w rozmowie z Arielem Helwani że chce nieco zmienić swoje przygotowania, liczy że uda jej się przenieść umiejętności nabyte na sali treningowej do oktagonu:
Chodzi o to że muszę realizować i wykorzystywać to czego się uczę na treningach, to też kwestia koncentracji i psychiki. Chcę zacząć bawić się MMA żeby znów sprawiało mi to frajdę, to jest w tym najważniejsze, muszę także zespolić wszystkie techniki w jeden arsenał, tak żeby wszystko razem współgrało.
Holm oceniała także swoją najbliższą rywalkę:
Ona walczy bardzo chaotycznie, ma taki „złośliwy styl” chce jej pokazać techniczną stronę MMA. Nie chce żeby ta walka wyglądała niechlujnie.
Gala UFC Fight Night 111 z walką wieczoru Holm vs. Correia odbędzie się 11 czerwca w Singapurze podczas tego wydarzenia zaprezentuje się także Marcin Tybura który skrzyżuje rękawice z weteranem, Andreiem Arlovskim.
źródło: MMAFighting.com