UFC szykowało wejście w erę Paramount z fajerwerkami, ale plany właśnie legły w gruzach. Ilia Topuria – niepokonany mistrz wagi lekkiej i jedna z największych gwiazd federacji – nie pojawi się ani w styczniu, ani w lutym, mimo wcześniejszych zapowiedzi. W tle trwają ciche przetasowania, a cały „lekki” krajobraz nagle staje się kompletną zagadką.

UFC szykowało wielkie otwarcie ery Paramount z Ilią Topurią na czele, ale ten scenariusz właśnie runął. Hiszpański mistrz wagi lekkiej nie tylko nie zawalczy na gali UFC 324 w styczniu, ale – jak się okazuje – nie pojawi się także w lutym. Powrót Topurii przesuwa się o wiele miesięcy, a sytuacja w dywizji nagle staje się kompletnie nieprzewidywalna.

Taką informację przekazał Álvaro Colmenero, jeden z najlepiej poinformowanych dziennikarzy w kontekście kariery „El Matadora”. Według niego za kulisami wydarzyło się znacznie więcej, niż UFC dawało do zrozumienia.

„Wiele się zmieniło. W grę wchodzą prywatne sytuacje i bardzo się zdziwicie tym, co wydarzy się w wadze lekkiej. Mogę potwierdzić, że Ilia nie zawalczy w styczniu. Luty? Bardzo wątpliwy. Jeśli mam zgadywać – Ilia wróci wiosną.”

Co więcej, Colmenero ostudził oczekiwania dotyczące hitowego pojedynku mistrza z Armanem Tsarukyanem.

„TOP dywizji lekkiej się przetasuje, ale wątpię, by Tsarukyan był w planach na wiosnę lub lato 2026.”

Jeszcze niedawno Topuria mówił, że „nie ma nic na horyzoncie”. W świetle nowych rewelacji brzmiało to już nie jak zagrywka medialna, a subtelne ostrzeżenie, że UFC 324 odbędzie się bez jego udziału.

Mistrz pozostaje nieaktywny od swojego efektownego nokautu na Charlesie Oliveirze w czerwcu 2024 roku. Jeśli jego powrót faktycznie odbędzie się dopiero wiosną 2026, waga lekka przejdzie dwa lata bez obrony tytułu – co otwiera drzwi do szeregu niełatwych decyzji ze strony UFC.

Zobacz takżeIlia Topuria ma plan na superfight z Islamem Makhachevem. Bez pasa – za to o miano „najlepszego na świecie”

źródło: X / Álvaro Colmenero | foto: Getty Images