Israel Adesanya w walce wieczoru na gali UFC 271 na pełnym dystansie pokonał Roberta Whittakera. Było to drugie spotkanie tych zawodników, z którego  obecny mistrz dywizji średniej jest zadowolony.

Po raz pierwszy Adesanaya i Whittaker skrzyżowali rękawice w 2019 roku na gali UFC 243. Wtedy starcie zakończyło się w drugiej rundzie przez KO, które Nigeryjczyk zaserwował Australijczykowi. Mimo, że tym razem rozegrało się na przestrzeni pełnego czasu, „Last Stylebender” wydaje się usatysfakcjonowany:

Nie jest źle. Dobra noc w biurze. Dobra szachowa rozgrywka.

Przed Adesanyą pomału rysuje się kolejne starcie. Najprawdopodobniej teraz szansę na walkę o pas dostanie Jared Cannonier, który tego samego wieczoru w drugiej rundzie znokautował Dereka Brunsona. „Last Stylebedner” zaznaczył jednak, że choć nie mówi „nie”, rozgląda się też za innym wyzwaniem:

Ta dywizja jest pełna zabójców, ale szukam świeżego mięsa.

Mistrz odniósł się również do głosów niezadowolenia, które pojawiły się wśród kibiców. Część fanów zauważyła, że tym razem Adesanya nie pokonał przeciwnika z równą łatwością, jak za pierwszym razem. Dla tych osób Nigeryjczyk miał tylko jedną odpowiedź:

Jesteśmy tylko dwoma kolesiami, którzy dają z siebie wszystko, by być najlepszymi i tego wieczoru to ja byłem najlepszy na świecie.

źródło: mmajunkie.usatoday.com