Debiut w UFC marzył mu się od lat, ale chyba nawet on nie spodziewał się wejścia z takim hukiem. Iwo Baraniewski po piekielnej wojnie z Ibo Aslanem – okrzykniętej przez wielu walką roku – opowiada nam o chaosie w klatce, szaleństwie wokół pojedynku i lawinie popularności, jaka spadła na niego po triumfie.

Gdy emocje po debiucie powoli opadają, Iwo Baraniewski wciąż brzmi, jakby dopiero zaczynał rozumieć, co właściwie wydarzyło się w Las Vegas. Jego walka z Ibo Aslanem została nagrodzona bonusem 50 tys. dolarów, a Daniel Cormier nazwał ją „najlepszą walką, jaką widział w oktagonie”.

Jak mówi sam Baraniewski w wywiadzie udzielonym naszej redakcji – w środku oktagonu działały instynkty i czysta wola przetrwania.

Jak oglądałem walkę po wszystkim, to dopiero widziałem knockdowny. Ja ich nie pamiętałem. Ani jak on mnie trafił, ani jak ja jego. Był autopilot. Miałem tylko w głowie, żeby broda była nisko, ręce blokowały i żeby przetrwać ten jego napór.

Moc ciosów Aslana – według Polaka odczuwalna, ale nie paraliżująca:

Bił mocno, ale dużo ciosów szło po rękach albo się oślizgiwało. Trenerzy powtarzali, żebym bujał na boki i nie przyjmował czysto. To mnie uratowało.

„Marzyłem, żeby kiedyś podpisać plakat UFC. A nagle siedzę obok i robię to naprawdę”

Dla 25-latka tydzień przed walką był spełnieniem dziecięcych marzeń.

To wszystko – rękawice, sesje, podpisywanie plakatu – ja to zawsze oglądałem u innych. Marzyłem o tym. A nagle jestem tam ja. Ten tydzień to była jazda bez trzymanki, same pozytywne emocje.

Baraniewski przyznaje, że przed rokiem mówił nam wprost: „celem jest UFC”. Ale tempo, w jakim to się wydarzyło, nawet jego zaskoczyło:

Nie wyobrażałem sobie, że rok później Dana White przybije mi piątkę po walce. To ekspres. Wszystko idzie pięknie.

Spotkanie z matchmakerem? Krótkie, ale wymowne.

Mick Maynard podszedł i powiedział: ‘Wow, co to była za walka’. To było mega budujące.

Popularność wystrzeliła. „Tureccy fani dzwonili do mnie, grozili. Ale bardziej mnie to bawiło”

Po walce rozpoczął się viral, jakiego od dawna nie widzieliśmy w przypadku Polaka debiutującego w UFC. Miliony wyświetleń, lawina udostępnień, eksplozja na socialach.

Na Instagramie miałem przed walką 25 tysięcy obserwujących, teraz prawie 56 tysięcy. Powiadomień nie ogarniam – tysiące dziennie.

Jednocześnie – fala hejtu z Turcji.

Dostawałem wiadomości, że mnie zabiją, dzwonili do mnie, wyskakiwały flagi tureckie pod każdym postem, nawet pod zdjęciami mojej dziewczyny. Ale serio – bardziej mnie to śmieszyło niż ruszało.

Walka roku? UFC samo podkręciło dyskusję

Fragment starcia trafił na oficjalne kanały UFC jeszcze przed main eventem – z podpisem sugerującym walkę roku.

To dodatkowo budujące. Ostatnia numerowana gala, taki show i jeszcze bonus. Wszystko się pięknie złożyło.

Oczywiście pojawiła się też analiza… oraz lista lekcji.

Są błędy. Muszę poprawić obronę, czujność przy wstawaniu, skracanie dystansu. Ale teraz się cieszę. Na smutniejsze przemyślenia przyjdzie czas po powrocie do zimnej Warszawy.

Londyn? „Idealny termin. Jestem na tak”

UFC wraca do Europy 21 marca, a Baraniewski potwierdza, że to realny scenariusz:

Mam przerwę do końca roku. W styczniu wracam na matę. Marzec to idealny termin – jestem na tak.

Rywala jeszcze nie ma, ale nazwiska same się nasuwają. Ozdemir?

Ja nigdy nie wybierałem rywali. Chcę bić się z najlepszymi. Nawet z Oezdemirem chętnie bym się pobił – jestem ciekawy, jak wypadnę na tle takich nazwisk.

Cel na kolejne miesiące? Ranking półciężkiej.

Chciałbym się tam znaleźć. Jak zrobię trzy walki w roku i będą wygrane – to realne.

Jan Błachowicz? „Fajnie, że byliśmy na jednej gali. Oglądałem jego walkę w hotelu”

Polacy trzymali się razem.

Pogadaliśmy parę razy przed walką, fajna atmosfera. Kiedyś oglądałem jego walki w nocy, a teraz jesteśmy w jednej karcie.

Sam pojedynek Błachowicza ocenia trzeźwo:

Dużo nie brakowało, żeby wygrał. Szkoda tej drugiej rundy – tam Guskov siedział z góry i to mogło przesądzić o remisie.

Styl „na wojnę”? Baraniewski uspokaja: „To nie plan. Ale jak trzeba – będę się bił”

Po takiej walce pojawia się pytanie: czy to nowy styl Polaka?

Nie. To nie jest plan, żeby przyjmować tyle ciosów. Tak się ułożyła walka. Będę starał się walczyć mądrzej, trafić dużo, przyjmować mało. Ale jak wyjdzie wojna – to trzeba się bić.

Zobacz takżeBruce Buffer zachwycony debiutem Iwo Baraniewskiego na UFC 323

Więcej w wywiadzie dla naszej redakcji: