Robert Ruchała otwarcie przyznaje, że mentalne aspekty walki okazały się decydujące w jego nieudanym debiucie w UFC.
Polski zawodnik, który uległ na punkty Williamowi Gomisowi podczas gali w Paryżu, wskazuje na presję związaną z pierwszym występem w największej organizacji MMA na świecie jako główny czynnik wpływający na jego dyspozycję.
Walczyłem trochę jak w amoku. Uważam, że nie pokazałem zbyt wiele i byłem jakby wyłączony podczas walki. Muszę przyznać, że presja mnie przytłoczyła.
przyznał Robert Ruchała w rozmowie z Oktagon Live.
Były tymczasowy mistrz KSW szczególnie mocno odczuł moment, gdy znalazł się w szatni tuż przed wyjściem do oktagonu. Wtedy dotarło do niego, jak wielkim wydarzeniem jest debiut w UFC. Stres wpłynął na jego motorykę i szybkość reakcji, co Gomis skutecznie wykorzystał w trakcie pojedynku.
Byłem spowolniony, trudno mi to inaczej określić. Oddałem pole na początku, jakbym w ogóle nie wszedł mentalnie w tę walkę.
analizował zawodnik, który przez większość starcia nie potrafił znaleźć odpowiedzi na szybkie kopnięcia rywala.
Dodatkowym czynnikiem wpływającym na przebieg walki była zdecydowanie stronnicza francuska publiczność, która głośno reagowała na każdą nawet niecelną akcję miejscowego zawodnika, podczas gdy ataki Polaka spotykały się z kompletną ciszą. To zjawisko, choć typowe dla walk w ojczyźnie jednego z zawodników, również odcisnęło piętno na mentalnym stanie Ruchały.
Będąc w klatce, odczuwałem jak bardzo francuska publiczność dopinguje Gomisa. Kiedy on kopał, był ogromny ryk z trybun. Gdy ja atakowałem, panowała cisza, było słychać świerszcze na publiczności.
tłumaczył reprezentant Grapplingu Kraków.
Mimo porażki, Polak miał w walce swoje momenty. W drugiej rundzie udało mu się przeprowadzić udane obalenie, jednak nie potrafił wykorzystać dogodnej pozycji. Najbliżej zwycięstwa był w trzeciej rundzie, gdy wysokim kopnięciem mocno naruszył Francuza, ale zabrakło mu już sił i świeżości, by sfinalizować akcję.
Chcę wrócić do oktagonu, jestem naprawdę zmotywowany. Nienawidzę przegrywać i szczerze mówiąc, już teraz chciałbym wrócić na trening.
zapewnił Ruchała, który mimo nieudanego debiutu otrzymuje sporo pozytywnych reakcji od kibiców.
Warto zauważyć, że sędziowie nie byli do końca jednomyślni w ocenie pojedynku – jeden z nich punktował 30-27 dla Gomisa, a dwóch 29-28, co znaczy, że przynajmniej jedną rundę Polak zdołał wygrać w oczach arbitrów.
Źródło: Oktagon Live