James Vick otwarcie wypowiada się o swoim nadchodzącym rywalu i swoich atrybutach.
Co prawda, James Vick wskoczył do walki na miejsce Ala Iaquinty, ale walkę przyjął bez wahania:
Jestem podekscytowany. Jestem dzieciakiem i dostałem szansę na walkę przeciwko gościowi, na którym jakoś szczególnie mi nie zależy. On w mojej głowie jest klaunem, to wielka chwila dla mnie. W momencie gdy do mnie zadzwonili, zaakceptowałem. Powiedziałem 'tak, biorę ją, 100 procent’. Czuję się obdarzony, będąc w miejscu w którym jestem. Czuję, ze to moje przeznaczenie, by wygrać tę walkę, iść jeszcze wyżej i zostać mistrzem. Czuję, że wszystko idzie według tego planu, który miał się wykonać.
Zawodnik docenia wielkie serce i charakter Justina Gaethje, jednak jego słabe punkty zostały w UFC ukazane. Chociażby na podstawie walk z Eddiem Alvarezem i Dustin Poirierem:
[Gaethje] robi świetną robotę, jednak szczerze, nie uważam go za światowej klasy zawodnika. Po prostu. Gość nabił swój rekord na ludziach drugiej klasy, poza UFC, teraz przyszedł tu i został obnażony. Był zlany, był nokautowany. Ma wielkie serce, jest wojownikiem, nie jest bezużyteczny – jest wojownikiem i rozumiem, czemu fani go faworyzują. Łapię, czemu ludzie go kochają. Widzę to, lubię oglądać jego walki. Gość jest ekscytujący, jest twardy, ale ja też mam te wszystkie atrybuty.
Gdzie Vick widzie swoją mocniejszą stronę i czego się spodziewa?
Po pierwsze, czuję, że zranię go szybciej niż wielu z tych gości. Rozwalę go szybciej. Jestem wyższy, więc będzie mu ciężej do mnie dojść, a gdy wskoczy, zapali się. Złapię go wcześniej. Nie porusza się zbyt szybko.
James Vick i Justin Gaethje zawalczą w walce wieczoru gali UFC Fight Night 135, która odbędzie 25 sierpnia.
Źródło i transkrypcja: MMAFighting.com