Jan Błachowicz (23-7) już w tą sobotę zmierzy się z Thiago Santosem (20-6) w main evencie gali UFC w Pradze. „Cieszyński Książę” zdaje sobie sprawę, że pressing i silne uderzenie będzie przewagą Santosa, ale czuje się bardziej wszechstronnym zawodnikiem.
Walka z Brazylijczykiem, który przebojem wdarł się do czołówki kategorii półciężkiej, jest dla Janka najważniejszą w karierze. Rywal Błachowicza ma na swoim koncie aż 14 zwycięstw przez nokaut i jest szalenie niebezpieczny w pierwszej fazie pojedynku. Zawodnik Berkut WCA Fight Team rozpracował swojego rywala i ma plan na tą walkę.
Po jego stronie będzie dynamika i silne uderzenie. Pierwsza faza walki będzie niebezpieczna, muszę mieć wysoko podniesione ręce. Pracowałem nad tym.
Polak nie sądzi, aby ta walka trwała pełne 5 rund i zamierza skończyć ją szybciej.
Mi też nie będzie chciało się bić przez 25 minut. Mam nadzieję, że skończę to szybciej. Jeśli on nie kalkuluje, to niech zostanie znokautowany. Będę do tego dążył.
Błachowicz zdaje sobie sprawę z tego, jak wiele zależy od zwycięstwa w tej walce i nie zamierza popełnić tego samego błędu, co Jimi Manuwa, który wdał się w wymianę ciosów z „Marretą”.
Nie będę wdawał się w bójkę jak Jimi Manuwa. To nie ma sensu. Postaram się to rozegrać taktycznie. Jestem bardziej wszechstronnym zawodnikiem. Parter i zapasy mogą odegrać dużą rolę, ale nie obawiam się stójki.
Ewentualne zwycięstwo podczas sobotniej gali przedłuży serię wygranych Polaka do pięciu i przybliży go do walki o tytuł mistrzowski kategorii półciężkiej.
źródło: Polsat Sport