Kogo, jak kogo, ale nas, polskich kibiców, nie trzeba przekonywać do tego, że Jan Błachowicz powinien być pierwszy w kolejce do walki o pas kategorii półciężkiej w UFC.

W rozmowie z naszym portalem menadżerka i wybranka życiowa naszego fightera, Dorota Jurkowska, zapewniała, że ma pisemne potwierdzenie od UFC, jakoby to nazwisko Błachowicza miało znaleźć się na czele listy pretendentów do walki o pas, jeśli ten wygra z Andersonem. Sytuacja więc na papierze wydaje się prosta, a biorąc pod uwagę jeszcze styl tego zwycięstwa, Janek powinien tylko dodatkowo zapunktować i przypieczętować decyzję federacji. W praktyce nie jest to jednak wszystko takie pewne…

Nie zawsze wyniki sportowe są wystarczające, żeby doprowadzić do walki o najwyższe laury w UFC. Cały czas trzeba prowokować, podbijać swoje nazwisko w mediach, przypominać o sobie. Tak zrobił Błachowicz, który od razu po wygranej z Andersonem publicznie, w klatce wyzwał do walki Jonesa, a ten ochoczo na oczach kibiców przyjął wyzwanie. Ostatnio jednak Dominick Reyes zaczął bronić swojej pozycji, wciąż nie mogąc pogodzić się z kontrowersyjną w jego odczuciu decyzją sędziów w walce z Jonesem i wierząc, że rewanż tej pary jest najbardziej wyczekiwany przez kibiców:

Wciąż myślę, że to mój przywilej. Nasza walka była dużym wydarzeniem, o którym ludzie długo mówili i wciąż mówią. Nie chodzi tylko o mnie, ale kibice także czują się oszukani i chcą znowu zobaczyć mój występ i to, jak odbieram pas. Ludzie myślą, że mi się należy, zgadzam się z nimi, więc odzyskajmy go. […] Czuję presję, żeby pozostać w kolejce, ale ludzie pamiętają i wciąż domagają się rewanżu.

W tym kontekście dobrze, że nie tylko w polskich, ale także zagranicznych mediach Janek dosadnie komunikuje, jakie ma oczekiwania. W wywiadzie dla MMA Junkie powiedział:

Czekam na Jona Jonesa i walkę o pas. Nie akceptuję żadnej innej. […] To dziwna sytuacja, bo mówią mi, że jestem następny, a jednocześnie mówią o rewanżu Reyesa z Jonesem, dlatego czuję się zdezorientowany. […] Dominick miał swoją szansę i jej nie wykorzystał. To prosta sytuacja. Nie rozumiem, czemu mówi się o rewanżu. Wiem, że to była dobra, wyrównana walka, ale Reyes ją przegrał i teraz moja kolej.

Mówiąc, że nie akceptuje żadnej innej walki Janek ma na myśli np. starcie o tytuł tymczasowego mistrza. Nasz zawodnik obrał jasny cel – to najwyższa pora zagrać o pełnoprawny czempionat w UFC, bez względu na to, czy naprzeciwko niego stanie Jones, czy Reyes. Chodzi wyłącznie o stawkę pojedynku. Za chwilę odniósł się też do problemów z prawem Jonesa, co może skomplikować sytuację na szczycie wagi półciężkiej:

To nic nowego. Pomyślałem tylko: „Ok, znowu to zrobił, ale nie obchodzi mnie to”. Chcę go pokonać w oktagonie, to co robi poza nim, nie jest dla mnie ważne. To jego życie.

Jankowi w UFC wiodło się różnie (bilans 9-5), ale obecnie – pomimo 37 lat na karku – ma swój najlepszy czas. Polski zawodnik wygrał 7 z 8 ostatnich walk w największej federacji świata.

Autor: Adam Zalewski

Źródło: MMA Junkie