Temat trenera Dawida Pepłowskiego w ostatnim czasie jest bardzo często podnoszony. Wszystko ze względu na jego stanowcze wypowiedzi, które zdecydowanie nie podobają się przedstawicielom organizacji. „Jeżeli on ma takie jaja, to niech przyjdzie do mnie i mi to powie” – komentuje Martin Lewandowski.
W zeszły weekend miejsce miało XTB KSW 98, podczas którego do klatki powrócił Zuriko Jojua (10-2). Gruzin dał niezbyt ciekawą walkę z Werllesonem Martinsem (18-7), jednakże w pełni kontrolując jej przebieg, ostatecznie pewnie zwyciężył na kartach sędziowskich. Zaraz po starciu kwestia ta została podniesiona w wywiadzie z Dawidem Pepłowskim dla naszego portalu. Szkoleniowiec stanowczo stwierdził wówczas, iż bonusy w polskiej organizacji są zbyt niskie, by podejmować niepotrzebne ryzyko. Ostatecznie zakończyło się to banem, ktory wystosował dyrektor sportowy – Wojsław Rysiewski.
Zobacz także: Trener Pepłowski z zakazem udzielania wywiadów podczas gal KSW!
Kwestia ta dotarła oczywiście również do Martina Lewandowskiego, który również nie gryzł się w język. Jeden z właścicieli polskiej promocji w mocnych słowach odniósł się do całej sytuacji, zapraszając również trenera do spotkania twarzą w twarz.
Wydaje mi się, że to jest dobra sugestia dla niego. Po pierwsze moja cierpliwość też się lekko kończy, bo takie ostrzeżenie dostał po wybrykach, nie dotarło do kolegi… Nie wiem, nie ma żadnego oficjalnego bana, bo przecież ty i on jesteście wolnymi ludźmi i możecie się spotkać. Wydaje mi się, że Dawid chyba za bardzo przeżywa walki swoich zawodników i po prostu nie powinien udzielać wywiadów zaraz po walce, ani po gali. (…) Naprawdę bardzo dobre pieniądze zarabia „Bartos”. Rozumiem, że jakiś temat z bonusami może drażnić ludzi, albo wydawać się śmieszny… Ja zapraszam, żeby ktoś w nasz biznes wszedł i spróbował.
Jeżeli Pepłowski jest niezadowolony z KSW, to może niech nie przychodzi na te gale, niech posiedzi sobie w domu. To jest gość, który zabiera procent swojemu zawodnikowi, zapewne wie, ile zarabia i jeszcze ma czelność na naszej imprezie, podczas naszego eventu przyjść i opowiadać źle o gospodarzu. (…) Jeżeli on ma takie jaja, to niech przyjdzie do mnie i mi to powie, a nie opowiada w mediach. Ostatnio jak było spotkanie, na które zaprosiłem jego, Artura Gwoździa i „Bartosa”, to wyjątkowo był tak, k*rwa, zajęty, że nie dotarł do Warszawy. Na pewno miał najważniejsze rzeczy na świecie, gdzie ważyły się losy jego zawodnika i w ogóle współpraca z klubem… Tak był zaangażowany w ten proces. Więc jak ma tak duże jaja, to zapraszam, żeby mi to powiedział, co go tak bardzo uwiera.
fot. Grafika: InTheCagePL | Facebook/Adrian Bartosiński, materiały prasowe