Joanna Jędrzejczyk w sobotniej walce na UFC 205 wypunktowała Karolinę Kowalkiewicz na dystansie pięciu rund i obroniła tytuł mistrzowski w wadze słomkowej. Większość walki przebiegała pod dyktando mistrzyni choć był moment w którym Karolina poważnie zagroziła Olsztyniance.
Karolina przegrała trzy rundy i w czwartej zdołała mnie trafić. Na chwilę mnie odcięło, jakby ktoś wyłączył światło. Na szczęście szybko odzyskałam równowagę. Po paru sekundach wróciłam i zaczęłam robić to, co do mnie należało. Zawsze trzeba zdawać sobie sprawę, że na wyniku może zaważyć jeden cios.
Jędrzejczyk odniosła się także do potencjalnego rewanżu z Kowalkiewicz:
Jej trener Łukasz Zaborowski od razu powiedział mi, że musimy stoczyć drugą walkę, najlepiej w Polsce. Może kiedyś do tego dojdzie? Jestem dumna, że obroniłam tytuł. Łukasz mówi, że była to wspaniała walka, ale nie do końca ma rację. Przecież ja tę walkę zdominowałam. Trzydzieści sekund w czwartej rundzie nie musi sprawiać, że rewanż jest konieczny. Na razie niech Karolina udowodni, że zasługuje na bycie numerem dwa. Stanie się tak, jeśli pokona Claudią Gadelhę. Nie wiem, kto wygra.
Polska mistrzyni opowiedziała o swoim stanie zdrowia po walce:
Po walce zabrano mnie do szpitala, gdyż nowojorska komisja sportowa podchodzi do spraw zdrowotnych bardzo restrykcyjnie. Zrobiono mi prześwietlenie. Nos nie jest złamany, choć przez dużą opuchliznę może to tak wyglądać. Z moim zdrowiem wszystko w porządku, siniaki szybko znikną.
źródło: Przegląd Sportowy
foto: YouTube/UFC