Joanna Jędrzejczyk (16-4) właśnie zapowiedziała swój powrót do oktagonu. Była mistrzyni dywizji słomkowej UFC ma zamiar znów stanąć do pojedynku na przełomie sierpnia i września. Swoją ostatnią walkę stoczyła ponad rok temu, kiedy niejednogłośnie przegrała z Wieli Zhang (21-2).
Teraz chce wrócić na szczyt i wspomina, że droga do mistrzowskiego pasa nie była usłana różami. Niewiele brakowało, a świat nigdy nie poznałby polskiej mistrzyni.
Pół roku przed podpisaniem kontraktu z UFC chciałam zrezygnować. Byłam spłukana, wciąż trenowałam, choć żadnych walk nie było na horyzoncie. Nie było tu pieniędzy, nie było sponsorów. Wtedy dostałam trzy walki dla UFC w niewielkim odstępie czasu i moje życie się zmieniło. Nie poddałam się.
Polka dodaje:
Od kiedy byłam dzieckiem, lubiłam pieniądze i chciałam je zarabiać. Byłam pracowita, nawet gdy za ciężką pracą nie szły duże pieniądze. Nie należę do osób, które narzekają i nigdy nie byłam zazdrosna. Po prostu każdego dnia dalej ciężko pracowałam, by mieć to, co mają inni, a czego ja też chciałam.
Jędrzejczyk nie ukrywa, że brak pieniędzy, mimo wieloletnich inwestycji w sport, i mimo mistrzowskich tytułów Muay Thai na koncie, był często dużą przeszkodą. Polka chciała zrezygnować i, jak mówi, była bliska podjęcia tej decyzji. Wiedziała, że może zarabiać lepsze pieniądze, nie narażając przy tym życia i zdrowia tak, jak robiła to, trenując i walcząc.
Ostatecznie los się do niej uśmiechnął i nadszedł czas, gdy w oktagonie opłaciły się wszystkie przetrenowane godziny.
źródło: bjpenn.com