Podczas spotkania z mediami przed galą UFC 320, Joe Pyfer odpowiedział na zarzuty, jakoby miał się bać Abusa Magomedova, z którym zmierzy się już w tę sobotę, odrzucając poprzednio walkę z tym właśnie zawodnikiem.
Joe Pyfer nie ukrywa, że walka z Abusem Magomedovem na UFC 320 ma dla niego dodatkowe znaczenie. Amerykanin chce udowodnić, że narracja o rzekomym strachu przed rywalem była fałszywa – i zamierza to zrobić w klatce.
Pyfer przyznał, że na początku roku odrzucił propozycję starcia z Magomedovem, ale decyzja ta miała podłoże czysto sportowe.
Przed walką z Kelvinem zaoferowano mi Abusa. Odmówiłem, bo nie miało to sensu. Chciałem iść w górę w rankingu. On był za mną. Potem wygrał z Michelem Pereirą, wskoczył do rankingu, ja wygrałem i od razu powiedziałem menedżerowi: dajcie mi Abusa.
– wyjaśnił podczas media day.
Pyfer nie krył irytacji wobec tego, jak jego decyzję przedstawiano.
Narracja była taka, że niby się go bałem. Nie wiem, skąd to wyszło. Może od kogoś w UFC. Ale nigdy nie chodziło o strach.
– zaznaczył.
„Bodybagz” zamierza teraz udowodnić, że nie tylko nie unikał Niemca, ale też ma plan, by go rozbić.
On przegrywał ze Stricklandem i z Caio. Widać wspólny wzorzec – daje się trafiać, a po drugiej rundzie znacznie zwalnia. To zabawne, bo ludzie krytykują moją kondycję. Ja jednak widzę swoje szanse na skończenie tej walki.
– podkreślił.
Pyfer wchodzi do klatki po zwycięstwie decyzją nad Kelvinem Gastelumem, które przedłużyło jego serię do dwóch wygranych z rzędu. Magomedov z kolei wciąż szuka stabilizacji po przegranych z Seanem Stricklandem i Caio Borralho.
Zobacz także: Merab Dvalishvili grozi Umarowi Nurmagomedovowi: „Przeciągnę go po oktagonie jak worek”
źródło: UFC Media Day