Amerykanin postanowił zakończyć swoją przygodę z zawodowym MMA. 31-latek ogłosił decyzję za pośrednictwem Instagrama, gdzie podziękował rodzinie, trenerom i kolegom z maty za wsparcie oraz podsumował swoją sportową drogę.

ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!

Joe Solecki rozpoczął karierę zawodową w 2016 roku, a trzy lata później zdobył kontrakt z UFC dzięki występowi w Contender Series. W najlepszej lidze świata wygrał pięć ze swoich dziewięciu walk, pokonując m.in. Jima Millera i Matta Wimana. Choć dobrze rozpoczął swoją przygodę w oktagonie, ostatnie trzy walki przegrał, a w styczniu tego roku uległ Nurullo Alievowi przez jednogłośną decyzję sędziów.

Amerykanin nie zamierza jednak całkowicie odchodzić od sportu. Planuje skupić się na trenowaniu kolejnych zawodników w Gym-O oraz startach w zawodach grapplingowych. 

Dzisiaj, po 10 latach pogoni za tym marzeniem, oficjalnie ogłaszam zakończenie kariery w MMA.

Rozpocząłem tę drogę jako dzieciak z marzeniem o dostaniu się do UFC. Z czasem przerodziło się to w wiele innych celów i ambicji – niektóre udało mi się zrealizować, a w innych nieco zabrakło. W pewnym sensie, mimo niepowodzeń (zwłaszcza w ostatnim roku), „przeżyłem swój film”. Walczyłem na najwyższym poziomie w UFC i przebijałem się przez regionalne sceny, by dotrzeć na szczyt. Ta droga nauczyła mnie więcej o życiu, sobie samym, ciężkiej pracy i determinacji, niż kiedykolwiek mogłem sobie wyobrazić. MMA pomogło mi się rozwinąć jako człowiek, sportowiec, mąż, ojciec, a przede wszystkim umocniło moją wiarę i relację z Bogiem.

Zyskałem przyjaźnie na całe życie, doświadczyłem niesamowitego smaku zwycięstwa, goryczy porażki i radości z pokonywania trudności. Dzięki tej dyscyplinie odwiedziłem miejsca i przeżyłem chwile, o których nawet nie marzyłem – to wspomnienia, które będę cenił na zawsze.

Nie odchodzę jednak daleko od sportu – zamierzam nadal codziennie trenować i szkolić kolejne pokolenia zawodników w Gym-O. Mam nadzieję, że choć w małym stopniu pomogę innym przeżyć to, co sam miałem okazję doświadczyć. A ponieważ rywalizacja zawsze będzie częścią mnie, wkrótce zobaczycie mnie w zawodach grapplingowych.

Ogromne podziękowania dla mojej niesamowitej żony, która była ze mną od pierwszego założenia rękawic, oraz dla moich dzieci, które w międzyczasie stały się moją nową motywacją. Dziękuję również moim trenerom, sparingpartnerom i wszystkim, którzy tak bardzo mnie wspierali – każdemu z osobna podziękuję w osobnym wpisie, na który w pełni zasługują. Przede wszystkim jednak chwała Jezusowi Chrystusowi, który pokazał mi, że moja wartość nie zależy od statusu czy wyników, ale od Niego.

Dziękuję wszystkim za wsparcie przez te lata. To była niesamowita podróż.

– napisał Solecki w swoim oświadczeniu.

Zobacz także: Gaethje marzy o walce z Makhachevem: „Jest dla mnie lepszym zestawieniem niż Khabib”

Źródło: Instagram/Joe Solecki, X/Octagonupdate, Fot.: Chris Unger/Zuffa LLC via Getty Images