Dana White jako prezydent organizacji UFC, ma zarówno swoje przyjaźnie, jak i spory z zawodnikami. Powracający w walce wieczoru gali UFC 214, Jon Jones, zdaje się łapać do tej drugiej grupy.

We wczesnej karierze byłego mistrza w wadze półciężkiej, White otwarcie mówił, że jedyną osobą, która może pokonać Jona Jonesa jest on sam – i rzeczywiście, „Bones” stracił pas i dobre imię przez swoje występki pomiędzy walkami, poza oktagonem. Ostatnią taką sytuacją było naruszenie zasad polityki antydopingowej, wypadnięcie z karty UFC 200 i roczne zawieszenie.

W rozmowie z ESPN, Dana White dał do zrozumienia, że on i Jones nie rozmawiali ze sobą od tamtej gali:

Od czasu ściągnięcia go z karty walk UFC 200, ja i Jon Jones nie rozmawialiśmy ze sobą. Nie byłem szczęśliwy patrząc na jego sytuację i to, co stało się gdy wypadł z UFC 200. Czułem, że cały czas byliśmy dla tego gościa, gdy miał jakiś problem. I tak samo na UFC 200… Nie byłem szczęśliwy.

Ale nie musimy rozmawiać na temat jego powrotu, o tym co zrobi w sobotnią noc, nie musimy rozmawiać. Nie jestem zły, tak jak to było wcześniej, ale zobaczymy jak to się rozegra. […] Ale ogólnie między mną a Jonem Jonesem jest w porządku.

Inne zdanie na ten temat ma jednak Jon Jones, który na konferencji prasowej przed galą UFC 214 dał do zrozumienia, że nie do końca „w porządku”:

Dana White kontaktował się ze mną co najmniej cztery razy, a ja nie odpowiedziałem na żaden jego telefon czy wiadomość tekstową – to był powód, dlaczego nie rozmawialiśmy.

To jest tak, że jak zarabiasz pieniądze dla organizacji, wpływasz na zyski z PPV i ładujesz kasę do czyjejś kieszeni, to znaczysz dla niego wiele. W momencie gdy już nie robisz tych rzeczy, nic dla niego nie znaczysz, a on zrobi tak, że będziesz to widział. Czułem się przez niego całkowicie porzucony… w momencie, gdy potrzebowałem go najbardziej.

Pokazał jaki jest naprawdę, a teraz ja nie mam zamiaru udawać, że dbał o mnie, czy o to, że byliśmy znajomymi.

Jeżeli nie będzie miał mi do powiedzenia niczego ważnego, to wolę kontaktować się jednak z Arim Emanuelem [Właściciel WME-IMG]. Aktualnie patrzę na Ari’ego jako na mojego szefa, a na Danę bardziej jako twarz i głos UFC.