Tom Aspinall może poczuć się zignorowany. Zamiast głośnej walki unifikacyjnej, Jon Jones coraz bardziej skłania się ku potencjalnej konfrontacji z dawnym królem wagi ciężkiej – Francisem Ngannou. Tym samym wraca temat jednej z największych niewypowiedzianych rywalizacji w historii UFC.

ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!

W piątek trener Francisa Ngannou ujawnił, że Kameruńczyk jest gotów zakopać topór wojenny i wrócić do UFC. Kameruńczyk odszedł z organizacji w 2023 roku, by realizować ambicje bokserskie, a Dana White zapewniał wówczas, że „Predator” nigdy więcej nie zawalczy w UFC. Dziś sytuacja wygląda inaczej – a Jon Jones już zdaje się reagować na ten rozwój wydarzeń.

Zamiast nieustannie odkładanej walki z Tomem Aspinallem, który dzierży tymczasowy pas wagi ciężkiej, „Bones” rzuca cień w stronę Anglika i sugeruje, że to pojedynek z Ngannou byłby prawdziwym testem jego dziedzictwa.

„Słyszę, że Francis Ngannou wciąż jest zainteresowany… no to teraz rozmawiamy. To prawdziwa superwalka. Starcie mistrzów, nie tylko hype.”

– napisał Jones w mediach społecznościowych.

„On miał pas UFC, ja broniłem mojego przez ponad dekadę. Dwóch królów z różnych dróg. Nie jedna legenda kontra ktoś, kto teraz jest na fali, tylko zderzenie dwóch prawdziwych dziedzictw. Taka walka rzeczywiście coś dodaje do mojej historii. Przynajmniej z mojego punktu widzenia.”

Zobacz takżeChael Sonnen wyjawia kwotę, jaką Jones otrzyma za walkę z Aspinallem: „Największy czek w historii organizacji”

źródło: X / Jon Jones | foto: Getty Images