Powrót Jona Jonesa do klatki UFC jest już hucznie zapowiadany od bardzo dawna. Nareszcie jednak padły jakieś kontrety. Jak zdradził sam Amerykanin, chciałby on wystąpić w kwietniu lub lipcu 2022.
Od ostatniego pojedynku Jona Jonesa (26-1) i zwakowaniu mistrzowskiego trofeum do 93 kilogramów, pozmieniało się już mnóstwo rzeczy zarówno w samej organizacji, jak i jego życiu. Portale z całego globu rozpisywały się chociażby o awanturach, w których potencjalnie miała ucierpieć partnerka byłego mistrza, czy rozstaniu z długoletnim trenerem.
Oprócz wybryków poza klatką, mało mówiło się o nim, w kontekście sportowym. Wiadome było jedynie, iż przechodzi transformację i nabiera coraz to więcej kilogramów, o czym sam chętnie informował za pośrednictwem mediów społecznościowych. Nareszcie coś ruszyło się w sprawie jego kolejnej batalii. „Bones” wystąpił bowiem niedawno na antenie KRQE, gdzie podał potencjalne terminy powrotu do oktagonu UFC.
Planuję zawalczyć w kwietniu, możliwe, że w Madison Square Garden lub w lipcu, w ramach „International Fight Week”. To dwa terminy, które mi pasują. Myślę, iż to zależy też od tego, kto zwycięży w styczniu – Francis Ngannou, czy Ciryl Gane. Po tym będziemy myśleć.
Wygląda na to, iż Jones nie rozważa nawet innej możliwości, aniżeli natychmiastowa walka o mistrzowskie trofeum w kategorii królewskiej. Jedni powiedzą, że ma do tego prawo, bowiem przez lata dominował w niższej dywizji, inni zaś woleliby, żeby po drodze się jeszcze czymś wykazał. Ciekawe natomiast, jak zapatrują się na to przedstawiciele organizacji, jednakże o tym przekonamy się dopiero przy okazji ogłoszenia kolejnej walki Amerykanina.
Źródło: krqe.com