Wielkimi krokami zbliża się UFC 309, podczas którego do klatki powrócić ma Jon Jones, w starciu ze Stipe Miociciem. Na wypadek kontuzji, organizacja zabezpieczyła się w osobie Toma Aspinalla. Daniel Cormier wątpi jednak, że któryś z fighterów będzie chciał się z nim zmierzyć…
Fani światowego MMA z niecierpliwością wyczekują 16 listopada, bo właśnie wtedy miejsce będzie miała gala UFC 309, do której dojdzie w nowojorskim Madison Square Garden. W głównym pojedynku wieczoru miejsce będzie miała wówczas konfrontacja o panowanie w królewskiej dywizji – Jon Jones (27-1) przystąpi do rywalizacji ze Stipe Miociciem (20-4).
Przy okazji tak dużych wydarzeń, przedstawiciele poszczególnych organizacji wolą się zabezpieczyć na wypadek, gdyby któryś z zawodników doznał kontuzji. Tak samo jest w tym przypadku, a rolę rezerwowego pełnić będzie tymczasowy czempion, Tom Aspinall (15-3). Były mistrz, a obecnie komentator i ekspert – Daniel Cormier – wątpi natomiast, iż któryś z bohaterów main eventu będzie chciał podjąć rękawice z Anglikiem.
Aspinall jest oficjalnym zastępstwem, ale co się stanie, jeśli któryś dozna urazu? Który z nich powie: „Okej, zmierzę się z Tomem”? Kto ewentualnie pozostanie w walce? Pavlovich był rezerwowym, kiedy po raz pierwszy mieli zawalczyć w Nowym Jorku. Jones doznał kontuzji, więc Stipe się wycofał i ostatecznie zobaczyliśmy Aspinall vs. Pavlovich. To nie jest pewnik, że kiedy któryś wypadnie, to drugi podejmie starcie z Aspinallem. Powiedziałbym nawet, że w takiej sytuacji Aspinall pozostanie na karcie, ale zestawiony z kimś innym. Żaden z ten dwójki nie podejmie się tego, jeśli nie zostanie zmuszony.
Aspinall nie ukrywa, iż jego celem jest podjęcie rękawic właśnie z Jonesem. Od dłuższego czasu apeluje o taką konfrontację, jednakże póki co brak pozytywnej odpowiedzi z drugiej strony.
Źródło: YouTube/Daniel Cormier, fot. Zuffa LLC via Getty Images, Jeff Bottari/Zuffa LLC