Justin Gaethje nie przestaje zaskakiwać i nakręcać „wrogiej” narracji medialnej, która stała się ostatnimi czasy normą w jego zachowaniu. Tym razem wypowiedział kilka cierpkich słów na temat swojego najbliższego rywala – Michaela Chandlera, z którym zmierzy się już za niecałe 4 tygodnie w ramach gali UFC 268.
Do jednej z najlepiej zapowiadających się walk niezwykle ciekawej karty UFC 268 wyjdą były tymczasowy mistrz kategorii lekkiej – Justin Gaethje z ostatnim pretendentem do złota dywizji do 70 kg – Michaelem Chandlerem.
Stawką ostatnich pojedynków obu zawodników był pas mistrzowski kategorii lekkiej. Gaethje uległ przez poddanie w drugiej rundzie Khabibowi Nurmagomedovowi, natomiast Chandler został znokautowany, również w drugiej rundzie, przez Charlesa Oliveirę.
Przed nadchodzącym pojedynkiem, powracający do klatki po ponad rocznej przerwie „Highlight” jest bardzo pewny siebie, obiecując skończenie rywala w najbardziej brutalny możliwy sposób.
Tu jest tylko jeden wspólny mianownik w tych wszystkich walkach zamieniających się w wojny i jestem to ja. Jest jak jest, tak właśnie walczę. Ta walka będzie po prostu taka sama. Mam zamiar wyjść tam i złamać tego gościa najszybciej, jak to możliwe i skończyć go w najbrutalniejszy możliwy sposób. „Najbardziej brutalny gość” i wszystkie te inne bzdury nie mają znaczenia, mam bilans 22-3 w tym 19 nokautów, który z tych kolesi może to powiedzieć, który z tych kolesi może powiedzieć, że dostali dziewięć bonusów w swoich pierwszych siedmiu walkach, ani jeden z nich. Wspólnym mianownikiem za każdym razem będę ja. To sposób w jaki walczę, dlatego płacą mi tak dużo pieniędzy.
Walką wieczoru zaplanowanej na pierwszy weekend listopada gali UFC 268 będzie rewanżowe starcie pomiędzy Kamaru Usmanem a Colbym Covingtonem. Również rewanż ujrzymy w co-main evencie, gdzie Rose Namajunas stanie do pierwszej obrony pasa z Zhang Weili.
źr: bjpenn.com